Ketchup vs Mustard
The grilling season, which is Poland's quivalent of the American BBQ season, is now in full bloom, having started, as always, during the national holidays of early May. The coronavirus pandemic hasn't stopped people from grilling meat in their backyards. So it's a good occasion to says something about the condiments that are indispensable at any grill party: mustard and ketchup. We're gonna start with a little bit of history and then, together with fellow blogger Michał Górecki, we'll try to make both condiments according to old recipes and see (and taste) how they compare with their modern, store-bought, versions.
But first I'd like to thank Górek for his hospitality and help, and to also thank Marcin Kuc from Jaja w Kuchni for participating in the tasting session. You will find a video recording of the meeting at the very bottom.
Mustard, "an uncommon condiment"
Let's start with mustard, a condiment of a truly ancient pedigree. If you take a jar of mustard from your fridge and read the list of ingedients on the label, you'll see it's made mostly of mustard seeds, vinegar, salt and sugar. The composition is so simple you coul quite easily make your own mustard at home (more about it later). What's more, the list of ingredients has remained pretty much unchanged for centuries. The crucial ingredient are, of course, the mustard seeds, so let's begin with them.
The mustard plant, which looks quite similar to rapeseed (or what North Americans call "Canola") with its bright-yellow flowers, produces seeds which have a very specific taste. But taste is it exactly? The plant's Polish name, "gorczyca" suggests a bitter ("gorzki") taste. But if you ground some with you teeth, you'd notice that they are actually sweetish and very piquant, but not exactly bitter. So did the plant get its Polish name from? Most likely from the verb "gorzeć", "to burn", as both bitterness and the taste of raw mustard seeds could be described as "burning".
Mustard seeds come in three varieties: white, brown and black. In fact, the brown and black ones are more closely related to cabbage that to the white mustard, but let's leave the botanical taxonomy aside and just continue to refer to all three as "mustard".
Mustard seeds have been known to humanity for ages. As an example, let me quote the following simile employed by Jesus:
What is the kingdom of God like? What shall I compare it to? It is like a mustard seed, which a man took and planted in his garden. It grew and became a tree, and the birds perched in its branches. | ||
— Jesus of Nazareth, quoted in: Luke, 13:18–19; in: Holy Bible: New International Version, 1978
Original text:
|
But wait, what did he mean by "tree"? Mustard is an annual plant, it doesn't grow more than 60 cm tall. Did Jesus get confused or was he misquoted by Luke or mistranslated by Bible scholars?
Tak czy siak, starożytni Rzymianie wymyślili, że ostry smak gorczycy można nieco złagodzić mieszając go z kwaśnym moszczem winnym. Mieszankę tę nazywali „palącym moszczem”, czyli „mustum ardens”, z czego, jak łatwo się domyślić, pochodzi słowo „musztarda”. Przyprawa ta przyjęła się na tyle, że przetrwała nawet upadek Imperium Rzymskiego i w średniowiecznej Europie była na porządku dziennym, z tym że moszcz winny coraz częściej zastępowano sokiem z niedojrzałych winogron albo – tak jak dzisiaj – octem (choć np. słynną musztardę z Dijon nadal robi z białego wina). Co nie znaczy, że średniowieczni Europejczycy nie mieli swoich stereotypów na temat tego, które narody kochają musztardę bardziej niż inne, czego najlepszym przykładem jest wiersz Eustachego Deschamps, XIV-wiecznego prekursora francuskiego szowinizmu kulinarnego, któremu nie smakowało nic poza granicami Francji. Jego niezbyt pochlebny opis kuchni czeskiej już kiedyś cytowałem, teraz pora na wiersz o gastronomii belgijskiej (ten też w moim przekładzie).
In Hainaut and Brabant I made | ||
— Eustache Deschamps: Tousjours, sanz demander, moustarde, in: Selected Poems, red. Ian S. Laurie, Deborah M. Sinnreich-Levi, New York – London: Routledge, 2003, p. 116
Original text:
|
A kiedy musztarda dotarła do Polski? Pewnie też już w średniowieczu, choć pierwsze wzmianki pisane na jej temat pochodzą dopiero z XVII w. Oto co pisał o niej Szymon Syreński, słynny polski lekarz i botanik:
Mustard seeds are made into a peculiar and healthy delicacy which is commonly used at the table, especially in the colder seasons. This delicacy is known as "gorczyczka", or by the foreign name "mustarda", and everyone makes it according to their own liking. […] Some simply grind fresh mustard seeds […] and then dissolve them in sweet wine and honey. Others add sugar and vinegar. Others still add finely chopped, honeyed orange zest, which gives the mustard it a peculiar taste. Some mix their mustard with pears or blanched almonds, as well as with quince, and season it with cinnamon and cloves […] | ||
— Szymon Syreński: Zielnik herbarzem z języka łacińskiego zowią, Kraków: 1613, p. 1205; quoted in: Jarosław Dumanowski: Staropolskie przepisy kulinarne: Receptury rozproszone z XVI–XVIII w.: Źródła drukowane, Warszawa: Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, 2016, p. 305, own translation
Original text:
|
Widać więc, że od początku musztarda istniała u nas w całej gamie odmian, pewnie nawet bogatszej niż dzisiejszy wybór: delikatesowa, francuska, rosyjska, sarepska, chrzanowa, miodowa. Co prawda, w Compendium ferculorum Stanisława Czernieckiego, czyli najstarszej wydanej drukiem polskiej książce kucharskiej, pojawia się tylko jeden przepis na ów „niepospolity condiment” (oprócz gorczycy wymaga wina, octu, gruszek, rodzynek i cukru)[1], ale w innych staropolskich poradnikach można znaleźć ich więcej. Co ciekawe, większość z nich była na słodko. I może nie powinna dziwić sama słodkość, bo w końcu i dzisiaj popularna jest musztarda miodowa, ale zaskakiwać może różnorodność słodkich dodatków. Najciekawszy dla mnie jest XVIII-wieczny przepis na musztardę z dodatkiem gruszek i miodownika (czyli mocno miodowego piernika), który znajdziecie na końcu wpisu.
Wraz z rozwojem receptur na musztardę rozwijały się też sposoby jej eleganckiego podania na stole. Pamiętacie Mickiewiczowski opis soplicowskiego serwisu stołowego? Według Jędrzeja Kitowicza nieodzownym elementem takiego serwisu były „bańki” osadzone w metalowych obrączkach przylutowanych do pionowych elementów konstrukcji.
In each of these rings there was a lidded bubble, fashioned either out of silver or crystal with silver elements. These bubbles […] were placed inside […] the rings so that they wouldn't be tipped by accident. They were filled with vinegar, olive oil, sugar […] and mustard, which the diners used, when […] wishing to enhance the flavour of some dish according to the subtlety of their palates. Mustard was used with boiled meats and grilled sausages, which they believed to be more healthy and flavourful when eaten with this condiment. […] In the mustard bubble there was a proportionally sized spoon, silver, gilded inside, with a crooked handle. Whoever wished for some oil or vinegar, could just open the lid and pour the liquid; mustard, however, was thicker and wouldn't pour so easily, hence the spoon, without which the diner would either pour too much by tilting the bubble excessively or wait too long for the thick mass to ooze out. | ||
— O stołach i bankietach pańskich, in: Jędrzej Kitowicz: Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III, vol. 3, Poznań: Edward Raczyński, 1840, p. 165–167, own translation
Original text:
|
Keczup – „coś w rodzaju kabulu”
W sierpniu zeszłego roku na portalu Wirtualna Polska pojawił się artykuł pt. „Truskawkowy keczup od firmy Włocławek: Internauci w szoku”. Jak przystało na nowoczesne dziennikarstwo, artykuł ten był w całości oparty na dwóch wpisach na Twitterze. W jednym z nich, opublikowanym przez pana Michała Jadczaka, było zdjęcie dwóch plastikowych butelek – jednej z „ketchupem z truskawką”, drugiej – „z czerwoną porzeczką”. Fotografia była opatrzona podpisem: „Skandal! Profanacja! To już koniec..:/” (interpunkcja oryginalna). Liczne komentarze innych użytkowników Twittera potwierdzały szok, jaki wywołała wiadomość o dodawaniu do keczupu owoców innych roślin niż pomidor, ewentualnie wiązały ten skandal z doniosłym faktem, iż keczup marki Włocławek nie jest już produkowany we Włocławku.
Jeśli Was również keczup truskawkowy szokuje, to co powiecie na keczup grzybowy? Albo orzechowy? Ostrygowy? Pochodzenie keczupu, jak się okazuje, jest nie mniej starożytne niż musztardy, ale podczas gdy mustum ardens sprzed wieków rozpoznalibyśmy i dzisiaj jako musztardę, to keczup długo ewoluował, zanim stał się gęstym, jednolicie czerwonym i słodkim sosem pomidorowym, który znamy dzisiaj.
Otóż keczup rozpoczął swoją karierę gdzieś w Azji Południowo-Wschodniej, w charakterze… sosu rybnego. Krew i wnętrzności wypatroszonych ryb, jak też małe rybki bez innego zastosowania gospodarczego, solono i pozostawiano, by sfermentowały. Smród musiał przy tym być niesamowity, ale tylko na początku produkcji. W miarę, jak ta mieszanka fermentowała, zapach robił się coraz łagodniejszy, a smak przyjemniejszy. Powstawał w ten sposób płyn będący naturalnym źródłem glutaminianu sodu – inaczej mówiąc, coś w rodzaju magi. W północnowietnamskim dialekcie języka chińskiego taki sos nazywano „kê-tsiap”.
Co ciekawe, tego rodzaju sos rozpowszechnił się głównie na południu Chin, na Półwyspie Indochińskim i w Indonezji, ale bardziej na północ − w większej części Chin, w Korei i w Japonii − już nie. Dlaczego? Bo na północy istniał prostszy w produkcji odpowiednik: sos sojowy. Natomiast sos rybny produkowano dawniej również nad Morzem Śródziemnym. W starożytnym Rzymie produkcja różnych sosów z fermentowanych ryb (takich jak liquamen, którego używano w kuchni, oraz garum, który stosowano jako przyprawę stołową) to był poważny biznes. W Barcelonie zwiedzałem kiedyś ruiny fabryki takich sosów, które leżą tuż obok ruin starożytnej winiarni. A więc obok siebie produkowano moszcz, z którego wyrabiano protoplastę dzisiejszej musztardy, i sos rybny podobny do tego, z którego wywodzi się keczup.
Niestety znajomość rzymskiej techniki produkcji sosu rybnego, w przeciwieństwie do musztardy, zaczęła popadać w zapomnienie wraz z upadkiem rzymskiej cywilizacji (trochę dłużej przetrwała w Bizancjum). We Włoszech garum zostało wyparte przez nieco inny przysmak, robiony z solonej, fermentowanej i prasowanej ikry, zwany bottarga. Trzeba było poczekać do epoki wielkich odkryć geograficznych, żeby zachodni Europejczycy mogli na nowo zetknąć się z sosami rybnymi.
Ale zanim Anglicy po raz pierwszy napotkali w Indonezji coś, co miejscowi nazywali „kecap” (wym. keczap), to słowo zdążyło już rozszerzyć znaczenie na wszystkie sosy; dzisiejsi Indonezyjczycy nazywają tak głównie sos sojowy. Anglicy przejęli ów wyraz na oznaczenie wszelkich przetworów z długim czasem trwania. W przeciwieństwie do sosów, które na bieżąco przyrządzano do konkretnego dania, ketchup bądź catsup (angielska pisownia dotąd się nie ustandaryzowała) butelkowano i chowano w spiżarni na długie miesiące, a nawet lata. Pewna brytyjska książka kucharska z XVIII w. podawała nawet przepis na rybno-grzybowo-piwny katch-up mający wytrzymać dwadzieścia lat.[3] Oprócz rybnych i grzybowych były też popularne keczupy ostrygowe oraz z niedojrzałych orzechów włoskich, ale zachowały się też przepisy na keczupy ogórkowe, śliwkowe, agrestowe, cytrynowe, gronowe, brzoskwiniowe, paprykowe, fasolowe, homarowe, wątróbkowe, omułkowe, a nawet keczup śledziowy, który muszę kiedyś wypróbować. Co je wszystkie łączyło? Zawartość środków konserwujących, najczęściej soli oraz octu, czasem zastępowanego mocnym winem, wygazowanym piwem lub cydrem, oraz egzotycznych przypraw, jak imbir, gałka muszkatołowa czy goździki.
Take walnuts while green, beat them well in a mortar and strain the juice. Let it stand for twelve hours, then to a quart of the fine juice put six herrings with a little of the pickle, having cut the herrings very fine. Put the micture in a stewpan, adding to it a little mace, about twenty cloves, and half an ounce of alspice. Boil the whole over a slow fire for half an hour, then strain it through a fine cloth, put again into the pan, adding to it twenty or thirty eschalots and half a pint of vinegar. Let it boil till the eschalots are tender, then put it into a basin to cool, when cool run it through a fine cloth and bottle it for use. |
— Excellent Catsup, in: Richard Alsop: The Universal Receipt Book or Complete Family Directory by a Society of Gentlemen in New York, New York: I. Riley, 1814, p. 249; quoted in: Andrew F. Smith: Pure Ketchup: A History of America's National Condiment, with Recipes, Columbia, SC: University of South Carolina Press, 1996, p. 163
|
Wydaje się, że w XVIII w. keczup był już dość dobrze zadomowiony w całym Imperium Brytyjskim. Jonathan Swift, znany głównie jako autor Podróży Guliwera, podał „catsup” jako jeden z przykładów swojskiego, brytyjskiego jadła, przeciwstawionego francuskim „zupom i frykasom”, w jednym ze swoich satyrycznych wierszy. Ale z drugiej strony, keczup pojawia się tam w jednej linijce kawiorem i wspomnianą już botargą, co pokazuje, że nadal był klasyfikowany razem z owocami morza. Oto fragment owego wiersza, poświęcony bogini łakomstwa, w moim przekładzie:
Then Gluttony, with greasy paws, |
— Jonathan Swift: Panegyric on the Dean in the Person of a Lady in the North, in: The British Poets, vol. XXXVIII, Chiswick: Press of C. Whittingham, 1822, p. 116–117
|
Jeśli keczup można było robić praktycznie ze wszystkiego, to ktoś w końcu musiał wymyślić, żeby robić go z pomidorów. Tylko kto? Pomidory nie należą do rodzimej flory ani Indonezji, ani Wysp Brytyjskich. Europejczycy, którzy zetknęli się z pomidorami wraz z odkryciem Ameryki, długo nie mogli się do nich przekonać, bo dzikie pomidory z wyglądu najbardziej przypominały im wilczą jagodę, lulecznicę i tym podobne rośliny silnie trujące. Logiczne zatem, że pomysł na keczup pomidorowy pojawił się na kontynencie, z którego pomidor pochodzi, czyli w Ameryce. W nowo powstałych Stanach Zjednoczonych Ameryki tomato ketchup był już na przełomie XVIII i XIX w. popularnym kondymentem. Tak jak do innych keczupów, dodawano do niego octu, alkoholu, ostrych przypraw, a od lat 40. XIX w. – również jako środek konserwujący – cukru. W smaku zaczął więc przypominać keczup, jaki znamy dzisiaj. A z wyglądu? Dawne odmiany pomidorów były żółte (zresztą stąd ich nazwa: „pomo d'oro” to po włosku „złote jabłko”); do tego keczup często filtrowano tak, by zamiast gęstego sosu otrzymać rzadki żółtawy płyn.
Na ziemiach polskich keczup pojawił się stosunkowo późno, a jeszcze więcej czasu trzeba było, zanim Polacy go polubili. Mniej więcej w połowie XIX w. w warszawskich gazetach zaczęły pojawiać się reklamy importera różnorakich pikli i sosów angielskich, w tym również keczupu (orzechowego). Jego nazwa zapisana była po angielsku (choć z błędami) i wyraźnie traktowana jako coś nad Wisłą zupełnie egzotycznego.
Cured meats, smoked tongues and Hamburg Schlackwurst, as well as Mixed Picle, Picca-lilly, Salad Cream, Beefsteak Sauce, India Soya, John Bull Sauce, Wallnut Ketchup, Toniatta and many other sauces, sardines in smaller and larger tins, English Chester cheese have arrived by rail and may be purchased at A. Keolichen's delicatessen at Długa Street […] | ||
— Advertisement of the Koelichen delicatessen, in: Kurier Warszawski, 132, Warszawa: 23 May 1850, p. 702, own translation (English words left in their original spelling)
Original text:
|
W 1885 r. pewien propagator nowoczesnego rolnictwa próbował zaszczepić w Polsce znajomość wyrobu keczupu jako sposobu konserwacji owoców i warzyw. Przy okazji zaproponował urocze spolszczenie angielskiego terminu na „kwasób”. Widać, że keczup, jaki on znał, nadal był rzadkim kwaśnym sokiem, a nie gęstym ulepkiem.
There are two kinds of fruit juices. One kind is more or less sweetened with sugar and is used for flavouring beverages, such as water, tea or vodka, as well as flour-based dishes and ice cream. The other kind is seasoned with more or less vinegar and is used as a condiment for meat dishes. The latter kind is used by the English and the Americans, who call it "ketchup". To differentiate between the two, […] we shall refer to the latter kind by its English name, Polonized from "ketchup" to "kwasób". […]
Kwasób may be made from tomatoes, walnuts or cucumbers. English ketchup is always well seasoned with vinegar, salt, pepper, paprika, sometimes also mustard seeds or ginger, nutmeg, etc. | ||
— Józef Bohdan Rogojski: Owocarstwo, czyli Nowe sposoby użytkowania z owoców drzew owocowych w klimacie naszym wzrastających, Warszawa: Wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego, 1885, p. 65, 67
Original text:
|
Moim zdaniem, wielka szkoda, że „kwasób” się w polszczyźnie nie przyjął. Zamiast niego mamy nie do końca przyswojoną pożyczkę z angielskiego, którą nie wiadomo, jak pisać („ketchup” czy „keczup”?) ani jak czytać (keczup czy keczap?). Jeszcze przez dużą część XX w. było to słowo mało w Polsce znane. Rozmówki polsko-angielskie z 1903 r. tłumaczą wyrażenie „fried oysters with ketchup” (wymowa podana w rozmówkach: freijd ejsters uidz keczepp) jako „ostrygi pieczone z rajskimi jabłuszkami”.[4] Tu najwyraźniej nie tylko „keczup”, ale i „pomidor” został uznany za słowo jeszcze dla przeciętnego Polaka niezrozumiałe.
W okresie międzywojennym keczup pomidorowy (i jego reklamy) był już w Stanach Zjednoczonych na porządku dziennym. Jeśli wierzyć korespondentowi jednej z ówczesnych polskich gazet, w Ameryce wszelkie potrawy były zalewane keczupem w takich ilościach, że wszystkie smakowały dokładnie tak samo.
All kinds of meat are seasoned in the same fashion, smothered under incredible amounts of pepper and the ubiquitous, heavily advertised sauces called "Chilli" or "Ketchup". If you were served such an otherwise delicious dish as roast duck with oranges, you would only know that it's a duck from reading the menu, because it wouldn't taste any different from other scraps of meat drowned in advertised sauces and condiments. | ||
— Kłopoty gastronomiczne w kraju dolara: w Ameryce nie wszystko jest dobre, in: ABC – Nowiny Codzienne, No. 215, Warszawa: Mazowiecka Spółka Wydawnicza, 29 July 1935, p. 6, own translation
Original text:
|
Ale międzywojnie to czas, kiedy keczup nie tylko bywał także w Polsce coraz częściej reklamowany, ale pojawili się też jego pierwsi krajowi producenci. Twórcą pierwszego przemysłowo wyrabianego keczupu w Polsce był Stanisław Fenrych, założyciel przetwórni owocowo-warzywnej w Pudliszkach. Majątek w Pudliszkach, należący wcześniej do Hermanna Kennemanna (współzałożyciela tzw. Hakaty, której celem była germanizacja ziem polskich pod zaborem pruskim) kupił Fenrych w 1919 r. i pozakładał w nim sady owocowe, ogrody warzywne i zakłady przerabiające płody rolne na marmolady, konfitury i konserwy. Firmowa legenda głosi, iż sąsiedzi wieszczyli, że prędzej gruszki na wierzbie wyrosną, niż te inwestycje przyniosą zysk, i dla tego Fenrych przekornie umieścił wierzbę z gruszkami w logotypie swojej firmy. W 1927 r. Fenrych wysłał swoich doradców, w tym prof. Tadeusza Chrząszcza z Uniwersytetu Poznańskiego, do Wielkiej Brytanii po nasiona pomidorów, uważając, że odmiany uprawiane na Wyspach powinny też dać radę w polskim klimacie. Doradcy oprócz nasion przywieźli też przepis na keczup pomidorowy. Jego przemysłową produkcję w Pudliszkach rozpoczęto już w kolejnym roku. W 1929 r. Pudliszki wizytował prezydent Ignacy Mościcki, któremu jako przekąskę przed obiadem podano jajka na twardo z keczupem.[5]
Pomysł wyrabiania keczupu pomidorowego szybko podchwycili inni przedsiębiorcy wielkopolscy, co widać po zamieszczanych w lokalnej prasie reklamach.
The Industrial Food Processing Plant is in the hands of an experienced professional, Mr. Wincenty Paetz, the sole owner. Under the "Pecowin" trademark, the business produces choice natural vingar, wine vinegars, mustard, fruit juices, sauerkraut, dill pickles in barrels, canned cucumbers, the excellent "Tomato-ketchup" sauce, tomato paste, pikled mushrooms in tins and jars, gherkins and other pikles. It is a Christian and Polish establishment. | ||
— Reklama Zakładów Przemysłowych Przetworów Żywnościowych Wincentego Paetza, in: Rewja Mód, No. 3, Poznań: Jan Lange, 1935, p. 14, own translation
Original text:
|
Przedwojenna prasa zaczęła też zamieszczać przepisy na „ostry sos pomidorowy na zimę tak zwany katsup lub keczup”[6] dla amatorów domowego przetwórstwa. Zresztą również za niemieckiej okupacji taki sposób konserwowania pomidorów propagowały w Generalnym Gubernatorstwie hitlerowskie gadzinówki.
As for sauces, I can recommend to you the "ketchup", almost unknown in our country, something akin to Kabul sauce. Take 6 kg of well ripened tomatoes, boil them down completely by stewing them without water. Then press them through a sieve and add 2 tablespoons of salt, one cup of sugar, one teaspoon each of paprika and crushed pepper, alspice, bay leaf, cinnamon, cloves, mace and ginger. Some these spices may be omitted. Place all the spices in a small muslin bag and boil it in a litre of vinegar. Once the tomatoes are well tickened (after about 5 hours of stewing), mix them with the spiced vinegar and boil again for 15 minutes. Then pour the mixture into heated bottles and seal with paraffin wax. |
— Sabina: Nasz dom: Tanie urozmaicenie, in: Nowy Kurier Warszawski, No. 218, Warszawa: 15 September 1942, p. 3. The recipe is almost identical to the one for "catsup" in: Elżbieta Kiewnarska: Oszczędne konserwowanie jarzyn na zimę, Warszawa: 1941, p. 42 |
Najciekawsze jest tu wyjaśnienie, że keczup to „coś w rodzaju kabulu”. Dzisiejszym czytelnikom trzeba by raczej wytłumaczyć, co to był kabul. A było to… coś w rodzaju keczupu. Sos pomidorowy przyprawiony czosnkiem i papryczką chili, nazwany od stolicy Afganistanu, produkowany od XIX w. w Anglii, a szczególnie popularny w Rosji (m.in. jako jeden z oryginalnych składników klasycznej rosyjskiej sałatki oliwie), a więc także w Kongresówce. Ignacy Rzecki w Lalce Bolesława Prusa spekuluje, że skoro z początkiem 1879 r. (w ramach drugiej wojny afgańsko-brytyjskiej) Anglicy, „pod jenerałem [Frederickiem] Robertsem, weszli do Kabulu”, to „pewnie sos Kabul zdrożeje”.[7]
Takie amerykańskie wymysły jak keczup nie miały łatwo z przyjęciem się w Polsce Ludowej, mimo że już w 1947 r. polski Urząd Patentowy zarejestrował zastrzeżenie znaku towarowego firmy Heinz, która pragnęła sprzedawać w Polsce m.in. „ketchup (rodzaj ostrego sosu)”.[8] W powieści młodzieżowej Wiktora Woroszylskiego pt. I ty zostaniesz Indianinem z 1960 r., jako typowo amerykański przysmak wymienione są „parówki z sosem pomidorowym”.[9] Autor widocznie uznał, że „hot dogi z keczupem” nic by polskiej młodzieży nie mówiły. Dopiero pod koniec lat 70. władze państwowe zaczęły zezwalać na prowadzenie drobnej prywatnej działalności w sektorze gastronomicznym. W ramach tzw. małej gastronomii w Polsce zaroiło się od budek i przyczep kempingowych (odpowiedników dzisiejszych food trucków), w których podawano m.in. kiełbasę z rożna, frytki, hot dogi oraz zapiekanki z serem i pieczarkami (czyli taki polski bezmięsny bieda-hot-dog) – a wszystko to obowiązkowo polane obfitą dozą keczupu. Jeszcze wtedy keczup był dla pierwszych klientów owych przybytków taką nowością, że zdarzało im się zamawiać np. kiełbasę z „keczukiem”.[10] Lata 80. przyniosły też do Polski amerykański zwyczaj spotkań przy grilu, który szybko stał się polską rozrywką narodową. Odtąd poszło już szybko, a Polacy zakochali się w słodkim smaku keczupu pomidorowego.
I choć dziś trudno wyobrazić sobie keczup inny niż pomidorowy, to na opakowaniach niektórych keczupów nadal znajdziemy – zdawałoby się, masło-maślany – napis „tomato ketchup”. Co pięknie wykorzystali twórcy hasła reklamującego keczup firmy Kotlin w 1997 r.:
To co ma pomidor, to ma to ketchup. |
— Cezary Filew: hasło reklamowe Zakładu Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego Kotlin, Corporate Profiles DDB, 1997; cyt. w: Janusz R. Kowalczyk: Najlepsze polskie reklamy ostatnich 20 lat, in: Culture.pl, Instytut Adama Mickiewicza, 2013
|
Przepisy
W piękny majowy dzień odwiedziłem Michała Góreckiego, który w swoim ogródku akurat nie grilował, tylko wędził. Ale że do wędzonych mięs, ryb, a nawet serów, musztarda i keczup pasują równie dobrze jak do grilowanych, to postanowiliśmy wypróbować dwa stare przepisy te właśnie dodatki. Marcin wpadł potem na gotowe, żeby wziąć udział w degustacji.
Jak już pisałem, musztardę robiono dawniej na słodko, więc taką właśnie zrobiliśy, a mianowicie gruszkowo-piernikową. W Toruniu i dzisiaj można kupić musztardę piernikową, w Jadłonomii można znaleźć przepis na „grusztardę”, ale musztardy z piernikiem i z gruszkami razem pewnie nie próbowaliście. Oto oryginalny przepis:
Weźmij gorczycy czarnej na mąkę utłuczonej, ile chcesz, weźmij gruszek świeżych, upiecz je, zwierć w donicy, przebij przez sito, […] przylej octu winnego mocnego, ile potrzeba, miodowniku utartego, miodu patoki albo cukru według potrzeby, cynamonu, imbiru, goździków po trosze, umieszaj, postaw w cieple przez kilka dni, aby zakisło, potem schowaj i dawaj po trosze do potraw. |
— Promptuarium medicum empiricum […] z przydatkiem Apteki domowej, Kraków: 1716, p. 249; cyt. w: Jarosław Dumanowski: Staropolskie przepisy kulinarne: Receptury rozproszone z XVI–XVIII w.: Źródła drukowane, Warszawa: Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, 2016, p. 306
|
Jak to zrobić w warunkach domowych? Gorczycę (my użyliśmy białej) trzeba utrzeć w moździerzu. Jeśli ktoś ma kamienne żarna, to jeszcze lepiej. Można też młynkiem do kawy, pod warunkiem, że lubicie kawę o musztardowym posmaku. Kiedy ziarenka przestaną już zgrzytać, to do gorczycowej mączki trzeba dodać odrobinę zimnej wody – tylko tyle, by powstała gęsta papka. Woda uwalnia z gorczycy enzymy, które dają ostry musztardowy smak. Na tym etapie można by jeszcze dodać octu, trochę soli i już mielibyśmy musztardę w wersji podstawowej. Ale my wymarzyliśmy sobie gruszkowo-piernikową.
Gruszki trzeba było zatem obrać, usunąć gniazda niesienne, pokroić i dusić z odrobiną wody, dolewając po trosze octu (w tym wypadku jabłkowego; z białego wina też będzie dobry). Kiedy owoce nieco rozmiękły dodałem pokruszone pierniczki, które zostały mi jeszcze z Bożego Narodzenia. Jako że pierniczki były już same w sobie mocno korzenne (cynamon, goździki, pieprz, imbir, kardamon), to osobnych przypraw już nie dodawałem. Kiedy ta gruszkowo-pierniczkowa mieszanina rozpuściła się do jednolitej masy (można ten proces przyspieszyć blenderem) i ostygła, to zostało już tylko połączenie jej z gorczycą (mniej więcej pół na pół). A żeby musztarda miała bardziej apetyczny żółty kolor, dosypaliśmy jeszcze szczyptę mielonej kurkumy (żadne to oszustwo: musztardy zażółca się kurkumą od dawna). Odczekaliśmy trochę, aż musztarda się przegryzie, ale nie czekaliśmy, aż skiśnie.
A co z keczupem? Wybrałem angielski przepis z początku XIX w., który ma cechy przejściowe: już zawiera pomidory, ale jeszcze zawiera ryby – a konkretnie sardele, zwane też z francuska anchois.
Weź galon [3,8 l] dobrych, czerwonych, w pełni dojrzałych pomidorów. Utłucz je z jednym funtem [45 dag] soli i zostaw na trzy dni, wyciśnij sok i na każdą kwartę [ok. litra] soku dodaj ćwierć funta [11 dag] sardeli, dwie uncje [57 g] szalotek oraz jedną uncję [28 g] zmielonego czarnego pieprzu. Gotuj to razem przez pół godziny, przecedź przez sito i dodaj następujących przypraw: ćwierć uncji [7 g] kwiatu muszkatołowego, po tyle samo ziela angielskiego i imbiru, pół uncji [14 g] gałki muszkatołowej, jedną drachmę [1,7 g] ziaren kolendry i pół drachmy [0,9 g] koszenili. Utłucz wszystko razem i trzymaj na wolnym ogniu przez dwadzieścia minut, po czym przecedź przez worek. Po ostygnięciu przelej do butelek, dodając do każdej butelki kieliszek brandy. Wytrzyma przez siedem lat. | ||
— William Kitchiner: Apicius Redivivus: The Cook's Oracle, London: John Hatchard, 1818, p. 479–480, tłum. własne
Original text:
|
W oryginalnym przepisie chodziło więc o to, żeby pomidory najpierw ukisić z dodatkiem zatrważającej ilości soli. My zrobiliśmy to w wersji szybszej i ze znacznie mniejszą ilością soli (właściwie to bez soli, nie licząc tej w solonych sardelach), zakwaszając nasz keczup octem. Zaczęliśmy od podsmażenia na odrobinie oleju szalotek. Kiedy się zeszkliły dodaliśmy trzy słoiczki anchois, po czym w powietrzu rozniósł się taki zapach, że wszystkie psy w okolicy zaczęły szczekać. Gdy rybki miały już konsystencję mazi, dodaliśmy do rondla jedną puszkę pomidorów bez skórki i jeszcze to wszystko trochę podusiliśmy, dodając imbiru i kolendry oraz (to już inwencja własna) cząbru i lubczyku. Żeby nasz keczup choć trochę przypominał keczup współczesny, to posłodziliśmy go odrobiną cukru. Natomiast, z braku koszenili, nie nadaliśmy keczupowi typowej jaskrawo czerwonej barwy, tylko pozostaliśmy przy kolorze zupy pomidorowej. Ostudzoną mieszaninę przepuściliśmy przez blender, na koniec (tu już zgodnie z oryginalnym przepisem) dolewając kieliszek brandy.
Jeśli chodzi o moją ocenę, to musztarda wyszła świetnie: jest mocno ostra, ale też wyraźnie korzenno-słodka. Natomiast keczup, mimo że dawny przepis nieco uwspółcześniliśmy, to i tak smakował zupełnie inaczej niż keczupy ze sklepu. A jednak był to smak trochę znajomy… Jedliście kiedyś pizzę z anchois?
References
- ↑ Stanisław Czerniecki: Compendium ferculorum albo Zebranie potraw, Kraków: w drukarni Jerzego i Mikołaja Schedlów, 1682, p. 95
- ↑ Naomichi Ishige: Cultural Aspects of Fermented Fish Products in Asia, in: Cherl-Ho Lee, Keith H. Steinkraus, P.J. Alan Reilly: Fish Fermentation Technology, Tokyo – New York – Paris: United Nations University Press, 1993, p. 22
- ↑ To Make Katch-up That Will Keep Twenty Years, in: A Curious Collection of Receipts in Cookery, Pickling, Family Physic, London: R. Montagu, 1742, p. 22–23; cyt. w: Andrew F. Smith: Pure Ketchup: A History of America's National Condiment, with Recipes, Columbia, SC: University of South Carolina Press, 1996, p. 164
- ↑ Podróż do Ameryki, in: Księga Uciechy i Pożytku, No. 3, Warszawa: Bolesław Londyński, 4 April 1903, p. 164
- ↑ Karolina Sternal: Polski ketchup narodził się w wielkopolskich Pudliszkach, in: Głos Wielkopolski, Poznań: Polska Press, 9 maja 2011
- ↑ Kącik dobrej gospodyni, in: Chwila, No. 7320, Lwów: Spółka Wydawnicza Chwila, 10 August 1939, p. 8
- ↑ Bolesław Prus: Lalka, vol. III, Warszawa: nakładem Gebethnera i Wolffa, 1980, p. 64
- ↑ Wiadomości Urzędu Patentowego RP, R. 23, z. 7/8, Warszawa: 30 sierpnia 1947, p. 134
- ↑ Wiktor Woroszylski: I ty zostaniesz Indianinem, 1960; cyt w.: Maja Łozińska, Jan Łoziński: Historia polskiego smaku: Kuchnia, stół, obyczaje, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PNW, 2013, p. 270
- ↑ Zapiekanki z „keczukiem” wprost z przyczepy kempingowej: Początki małej gastronomii, in: TVP Info, Warszawa: Telewizja Polska, 28 marca 2015
Bibliografia
- Marie Nadine Antol: The Incredible Secrets of Mustard: The Quintessential Guide to the History, Lore, Varieties, and Healthful Benefits of Mustard, Garden City Park, NY: Avery Publishing Group, 1999
- Demet Güzey: Mustard: A Global History, London: Reaktion Books, 2019
- Dan Jurafsky: Ketchup, in: The Language of Food, Blogspot, 2 września 2009
- Naomichi Ishige: Cultural Aspects of Fermented Fish Products in Asia, in: Cherl-Ho Lee, Keith H. Steinkraus, P.J. Alan Reilly: Fish Fermentation Technology, Tokyo – New York – Paris: United Nations University Press, 1993, p. 13–32
- Terence Scully: The Art of Cookery in the Middle Ages, Woodbridge: The Boydell Press, 2005
- Andrew F. Smith: Pure Ketchup: A History of America's National Condiment, with Recipes, Columbia, SC: University of South Carolina Press, 1996
- Andrew F. Smith: From Garum to Ketchup: A Spicy Tale of Two Fish Sauces, in: Harlan Walker: Fish: Food from the Waters:Proceedings of the Oxford Symposium on Food and Cookery 1997, Prospect Books, 1998, p. 299–306
- Andrew F. Smith: The Tomato in America: Early History, Culture, and Cookery, Urbana – Chicago: University of Illinois Press, 2001
◀️ Previous | 📜 List of posts | Next ▶️ |
⏮️ First | 🎲 Random post | Latest ⏭️ |