Epic Cooking
Food and Drink in “Pan Tadeusz”,
the Polish National Epic
We're coming back again to Pan Tadeucz, the 19th-century national Polish epic by Adam Mickiewicz. There's still plenty of food and drink in this epic poem to discuss. In this series' previous posts we focused on the first ten books, or chapters, of Pan Tadeusz; now it's time for the remaining two. There's a considerable difference between books XI and XII, and the earlier parts of the epic. First, there's a rather big leap in time. Books I to X are set within five days of the late summer of 1811; then we skip over all of autumn and winter, right into the spring of 1812 – a spring "profuse with events, pregnant with hope"[1] We can also observe a change in culinary terms: in the earlier books, the characters were having their everyday breakfasts, dinners and suppers that weren't any different from those eaten by actual Polish nobility in the early 19th century – which was also what the poet could have remembered from his own youth. But in Book XI, the village of Soplicowo is visited by the Polish soldiers serving in Napoleon's Grand Army, on their way to Moscow. A great feast is given in their honour and Gen. Jan Henryk Dąbrowski (pronounced dawm-BRAWF-ski) requests "that for the fete, he would like Polish cooking."[2] The magnificent banquet consists of Old Polish dishes, whose names sounded foreign even in the ears of Mickiewicz himself – let alone in those of modern Poles! We're going to have a closer look at the feast itself, as described in the epic's final book, tomorrow. Today, let's take a peek inside the kitchen managed by Tribune Hreczecha.
"Hreczecha is My Name"
Let's start by saying a few words about the the Tribune himself, one of the more colourful characters in Pan Tadeusz. We don't know his first name, but we do know that his surname was Hreczecha (pronounced, very roughly: gretch-EH-hah). "Tribune" (Polish "wojski", Latin "tribunus") was a medieval title, originally used by officials who took care of knights' wives and children while their husbands were away at war; in Hreczecha's case, it was an unofficial honorific title awarded by the local gentry out of respect for the old man. A middle-income nobleman, also known as a grykosiej, or "buckwheat-sower" (in fact, Hreczecha's own surname comes from "hrechka", the Belarusian word for buckwheat), even though he had his own estate (he gave his younger daughter, Tekla, a village in dowry), he preferred to live in the household of Judge Soplica, his friend, distant relative and might-have-been son-in-law (the Judge, in his youth, had been engaged to Marta, the Tribune's elder daughter, but she died before the wedding and he never married anyone else). In Soplicowo, the Tribune had the role of a kind of seneschal, managing the Judge's domestic servants.
Earlier, the Tribune "with gentry had spent his life, eating, at assemblies, […] or at council meeting",[4] were he mastered the ancient art of knife-throwing. But it was in the realm of hunting that the Tribune was considered a real expert. He had learned this skill as a young man serving at the court of Tadeusz Rejtan, a Polish national hero. But the Tribune remembered him not as a model patriot, but as a master hunter. As for his choice of game, he was prone to going for two extremes: on the one hand he believed that only large animals with horns, claws or fangs were worthy of being hunted by a nobleman. In his view, chasing hares was a good sport for youngsters and servants. "Hreczecha is my name – was his saying – since King Lech, it's no habit of a single Hreczecha to follow a rabbit."[5] On the other hand, he spent a lot time hunting flies. He would always carry a fly-swat around and, when mushrooming, he picked fly agarics, only to get rid of those pesky insects!
The Tribune was also a big talker. He could talk for hours about astrology, fly reproduction, local legislatures and, most of all, about hunting. The poem is interspersed with the Tribune's chatter – often in episodes as he keeps getting interrupted. He manages to finish only some of his stories by the end of the epic; there's one whose ending the author had to tell in a footnote. Silence made the Tribune fell tired, so when he couldn't find anyone to converse with, he would run off to the noisy kitchen.
The Tribune, […] | |||
— Adam Mickiewicz: Pan Tadeusz, or The Last Foray in Lithuania: A Tale of the Gentry during 1811-1812, translated by Marcel Weyland, Book VI, verses 64–69
Original text:
|
Maybe this is how he got his culinary expertise?
In his formative years, which he most likely spent in some Jesuit school, the Tribune must have been made to read classic epics, such as Homer's Illiad or Vergil Maro's Aeneid'. He wold later refer to the latter as "my friend Maro",[7] even though he probably knew the Aeneids plot from scholars' commentaries rather than the epic itself. Mickiewicz himself, no doubt, had to read the same classics, in their 18th-century Polish translations, as a schoolboy. And while he didn't think very highly of these translations' poetic value, they must left a deep impression on his memory. Just see for yourself; take this excerpt from Book XI of Pan Tadeusz:
All now slumber: the soldiers, the leaders, the host; | ||
— A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 99–102
Original text:
|
A tu, dla porównania, pierwsze wersy z drugiej księgi Iliady w tłumaczeniu Franciszka Dmochowskiego:
Inni spali, bogowie i ziemscy rycerze; | |||
— Homer: Iliada, tłum. Franciszek Ksawery Dmochowski, vol. I, Warszawa: w Drukarni Xięży Piarów, 1804, p. 135
Original text:
|
Rym ten sam, z tym że tu mamy boga wszystkich bogów planującego wojnę trojańską, a tam – drobnego szlachcica planującego obiad. Takich zbieżności można znaleźć więcej; Pan Tadeusz to w dużej części po prostu parodia Iliady. Co ciekawe, Mickiewicz najczęściej parafrazuje epos Homera właśnie wtedy, kiedy pisze o Hreczesze. Ale nic w tym dziwnego: przecież kiedy Wojski zabiera się za gotowanie, to efektem nie będzie zwykły posiłek – ale prawdziwie epicka uczta!
"A Dear Souvenir of Righteous Customs"
Skąd Wojski czerpał pomysły na różne wymyślne dania, które miały się złożyć na ostatnią ucztę staropolską? Otóż nie polegał ani na własnej pamięci, ani na domowych notatkach, tylko ostrożnie sięgnął po starą, wydaną drukiem, książkę kucharską.
[The Tribune] held a fly-swat, and with it drove back | ||
— A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 114–126
Original text:
|
W przypisie Mickiewicz dodaje, że to "książka teraz bardzo rzadka, przed stukilkudziesiąt laty wydana przez Stanisława Czernieckiego".[9] I tu pojawia się problem. Książka kucharska pod tytułem Kucharz doskonały rzeczywiście istniała, ale jej pierwsze wydanie ukazało się dopiero w 1783 r., a więc nie "przed stukilkudziesiąt laty", a niespełna pół wieku przed Panem Tadeuszem. Co więcej, jej autorem wcale nie był Stanisław Czerniecki; był to przekład francuskiej książki La cuisinière bourgeoise Menona dokonany przez Wojciecha Wielądkę, który poza tym z branżą gastronomiczną mało miał wspólnego. Zamiast przepisów kuchni staropolskiej, Wojski znalazłby więc w niej tylko francuskie nowinki kulinarne.
A Czerniecki? On, owszem, był doświadczonym kuchmistrzem, organizatorem magnackich bankietów na tysiące osób i autorem pierwszej drukowanej polskiej książki kucharskiej. Ale ta książka – a właściwie książeczka, bo rzeczywiście można ją było zmieścić, jak zrobił to Wojski, w zanadrzu – nosiła łacińsko-polski tytuł: Compendium ferculorum albo Zebranie potraw. I właśnie w niej, jak zobaczymy jutro, można znaleźć przepisy na wszystkie specjały, które Wojski zaserwował na soplicowskiej uczcie.
Zresztą nie tylko pomysły na opisy potraw wziął Mickiewicz z Compendium. Wzmianka o uczcie, którą "Hrabia na Tęczynie" wyprawił w Rzymie dla papieża Urbana VIII pochodzi z tej samej książki, a konkretnie – z dedykacji, którą Czerniecki zaadresował do swojej pracodawczyni, księżnej Heleny Tekli Lubomirskiej. Księżna Lubomirska, żona Aleksandra Michała Lubomirskiego, brała aktywny udział w życiu politycznym, była też wielką mecenaską sztuki. Wacław Potocki i Jan Andrzej Morsztyn dedykowali jej swoje poezje, a Czerniecki – książkę kucharską. W dedykacji przypomniał, jak to jej ojciec, książę Jerzy Ossoliński, kanclerz wielki koronny, w 1633 r. pojechał z misją dyplomatyczną do Rzymu. Rzeczpospolita była wtedy u szczytu potęgi i Ossoliński zamierzał uczynić w Wiecznym Mieście wszystko, by ten fakt nie uszedł niczyjej uwadze. W jego orszaku jechali husarze ze skrzydłami, muły ciągnęły wozy obite szkarłatem i złotogłowiem, dziesięć wielbłądów niosło bogate dary dla papieża, a sam książę jechał na koniu ustrojonym w diamenty, perły i rubiny, a podkutym złotymi podkowami – które specjalnie umocowano tak, żeby po drodze spadły i żeby było widać, że są ze złota. Wystawność uczty, na którą Ossoliński zaprosił papieża, była z pewnością niemniej osstentacyjna; Czerniecki pisał o niej tak:
Świeżo pamiętna po dziś dzień w niemieckich i włoskich krajach, nigdy nieporównana i wielkiego podziwienia godna, ś[więtej] pamięci Książęcia J[ego] M[ości] Jerzego na Ossolinie, Wielkiego Kanclerza Koronnego, a najmilszego Rodzica W[aszej] Ks[iążęcej] M[ości], do Stolicy Apostolskiej i Namiestnika Chrystusowego Urbana VIII legacja, która wszystkiemu Zachodniemu Państwu, wielkim będąc podziwieniem, ogłosiła w rozum nieprzebranego Pana, jako i Splendor Dworu, niemniej i aparament [tj. urządzenie] stołu J[ego] M[ości], że książęta i panowie rzymscy uwiedzeni ciekawością na samo tylko obfitych potraw dziwowisko przychodzili, a widząc więcej, niż słyszeli, zdumiawszy się, odchodzili. Szczodrobliwości także nad wszystkimi potrzebnymi do ukontentowania każdego napatrzyć się nie mogli, tak dalece, że jeden z książąt rzymskich rzekł: dziś Rzym szczęśliwy, mając takiego posła, który swoją bytnością wszystko Państwo Rzymskie ozdobił. |
— Stanisław Czerniecki: Compendium ferculorum albo Zebranie potraw, Kraków: w drukarni Jerzego i Mikołaja Schedlów, 1682, p. [IV–VI]
|
To, że ową ucztę przygotowano według przepisów z książki Czernieckiego, jest już inwencją Mickiewicza. Przecież to uczta była najpierw, a dopiero później Czerniecki wspomniał o niej w swej dedykacji. A co z obiadem, którym Karol Kochanku-Radziwiłł częstował króla Stanisława Augusta w Nieświeżu? Tu już użycie Compendium ferculorum nie było niemożliwe, choć nie ma chyba na ten temat żadnego potwierdzenia w źródłach. O uczcie tej pisał Henryk Rzewuski w Pamiątkach Soplicy,[12] które były niewątpliwą inspiracją dla Mickiewicza, ale o przepisach kulinarnych nie wspominał.
W każdym razie wygląda na to, że Mickiewiczowi pomieszały się dwie różne książki kucharskie (zresztą jedyne dwie, jakie wydano w języku polskim przed końcem XVIII w.) – Compendium ferculorum Czernieckiego z 1682 r. i późniejszy o sto lat Kucharz doskonały Wielądki. Ale dlaczego? Pomyłka to czy licencja poetycka? Być może Kucharz doskonały po prostu brzmiał w uszach wieszcza lepiej niż bezbarwne Zebranie potraw i Mickiewicz świadomie podmienił tytuł? Tylko że wtedy mógł przynajmniej wyjaśnić ów zabieg literacki w przypisie; jeśli tego nie zrobił, to chyba jednak dlatego, że sam był w błędzie. Tę hipotezę potwierdza list Edwarda Odyńca, jego towarzysza podróży po Włoszech, w którym wspomina, że Mickiewicz wszędzie ze sobą woził jakiś podniszczony tomik literatury kulinarnej.
Adam radził wyprawić [ucztę] czysto polsko-litewską, i to podług starożytnych przepisów "Doskonałego kucharza", to jest starej obdartej książki, którą jak co dobrego ma w podróżnej biblioteczce swojej i odczytuje nieraz z wielką przyjemnością. Ma się rozumieć, że ten projekt upadł […] |
— Edward Odyniec, list z 28 kwietnia 1830 r., cyt. w: Izabela Jarosińska: Kuchnia polska i romantyczna, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1994, p. 62
|
Znany mickiewiczolog, prof. Stanisław Pigoń, zaproponował całkiem przekonujące rozwiązanie zagadki: otóż kuchenna lektura, w której rozczytywał się Mickiewicz, bezskutecznie marząc o wyprawieniu staropolskiej uczty, to było istotnie Compendium ferculorum, z tym że była to książka "stara, obdarta", a przez to pozbawiona strony tytułowej. Mickiewicz znał więc doskonale treść dzieła i dedykacji oraz nazwisko autora, ale nie znał tytułu. Natomiast Kucharza doskonałego pewnie nigdy nie miał okazji czytać, ale mógł o nim kiedyś usłyszeć; tytuł mu się spodobał i zapadł w pamięć, a po latach poeta skojarzył go z tajemniczą skarbnicą staropolskich przepisów, która jakimś trafem dostała się w jego ręce.
A co to był za traf? Wydaje się, że Mickiewicz zamierzał przedstawić bliżej dzieje swojego egzemplarza Compendium ustami Wojskiego. Wojski uważa bowiem swoją książkę kucharską za przedmiot na tyle cenny, by mógł być godnym podarkiem dla gen. Dąbrowskiego. I przy tej okazji zabiera się do nakreślenia drogi, jaką ten skarb przeszedł, zanim zbłądził do Soplicowa.
I doubt if such occasion will come once again | ||
— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 217–224
Original text:
|
I w tym miejscu, jak zwykle, Wojskiemu przerwano, a na podjęcie wątku nie było więcej okazji. Apetyt na ciekawą historię już rozbudzony, a tu musimy obejść się smakiem! Ale nie wszystko stracone – jeśli czegoś nie ma w wersji kanonicznej, to może znajdziemy to w wyciętych scenach? Bingo! Zachował się rękopis Pana Tadeusza, z takim oto fragmentem, który ostatecznie nie trafił do druku:
Lecz Wojski kończył, kielich napełniając trunkiem. |
— Adam Mickiewicz: Pan Tadeusz, rękopis; cyt. w: Jarosław Maciejewski: Mickiewicza wielkopolskie drogi, Wydawnictwo Poznańskie, 1972, p. 313–314; cyt. w: Renarda Ocieczek: "Zabytek drogi prawych zwyczajów" – o książce kucharskiej, którą czytywał Mickiewicz, in: Marek Piechota: "Pieśni ogromnych dwanaście...": Studia i szkice o "Panu Tadeuszu", Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2000, p. 190
|
Ten wielkopolski wątek nie jest bynajmniej przypadkowy. Mickiewicz przebywał tam w 1831 r., kiedy w Kongresówce trwało powstanie listopadowe. Pragnął przyłączyć się do powstania, ale granica między zaborami rosyjskim i pruskim była na tyle szczelnie chroniona, że utknął na dobrych kilka miesięcy w Wielkim Księstwie Poznańskim; powstanie zdążyło już dawno upaść, a wieszcz nadal krążył po dworkach szlacheckich w okolicach Kościana i Jarocina, zwiedzając, romansując i pisząc poezje. Liczne opisy szczegółów z życia rzekomo litewskiej szlachty, które odnajdziemy w Panu Tadeuszu, to tak naprawdę wynik obserwacji, które poeta poczynił właśnie w Wielkopolsce. Książka kucharska, którą Mickiewicz woził w swojej biblioteczce podróżnej, rzeczywiście była wcześniej własnością starosty kopanickiego Antoniego Ponińskiego, który podarował ją Ludwikowi Skórzewskiemu, a wdowa po nim, Honorata Skórzewska, dała ją w prezencie – nie, nie Bartkowi Dobrzyńskiemu, ale samemu Mickiewiczowi, kiedy ten gościł w Kopaszewie.[16]
Tam też usłyszał o uroczystej uczcie, którą w 1812 r. w pobliskiej Turwi wystawił starosta kościański Józef Chłapowski dla szwadronu 1. Pułku Szwoleżerów-Lansjerów Gwardii Cesarskiej (elitarnej jednostki armii napoleońskiej, złożonej wyłącznie z polskiej szlachty), którym dowodził jego syn, Dezydery Chłapowski.[17] Mickiewicz przeniósł tę wielkopolską ucztę do Soplicowa, wzbogacając ją o staropolskie menu inspirowane zbiorem przepisów, który zachował na pamiątkę pobytu w Wielkopolsce.
Tribune, the Perfect Cook
Czasu na przygotowanie uczty miał Wojski mało. Wojsko zajechało do Soplicowa po wieczór, a uroczysty obiad miał się odbyć następnego dnia po południu. W rzeczywistości takie przedsięwzięcie byłoby logistycznie niemożliwe, ale w poemacie nie takie rzeczy się udają. Robota w soplicowskiej kuchni wrzała więc przez całą noc i cały dzień. Jak wyglądała w niej organizacja pracy?
Although it was late, | ||
— A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 109–110, 124–132
Original text:
|
Mamy tu zatem jednego kuchmistrza (w tej roli oczywiście Wojski), dowodzącego pięcioma kucharzami, którzy z kolei wydają polecenia kuchcikom. Jeśli w ruchu było równocześnie "pięćdziesiąt nożów", to na jednego kucharza musiało przypadać co najmniej dziesięciu kuchcików, którzy wykonywali w kuchni całą brudną robotę. Wojski tylko stał na środku i odczytywał przepisy na głos, pilnując, żeby zostały wykonane, jak należy: weźmij, pokraj, nalej, uwarz, weźmij, pokraj, nalej, uwarz…
Kuchmistrz, rzecz jasna, musiał mieć na sobie stosowny do swej funkcji strój:
As the chef, a white apron he tied round his waist, | ||
— A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 111–113
Original text:
|
I znowu, ten biały fartuch nie wziął się tylko z wyobraźni Mickiewicza. Kuchmistrz Hreczecha jest niemal żywcem przeniesiony do poematu z zawartej w Compendium ferculorum "instrukcji o kuchmistrzu", wedle której:
Ma […] kuchmistrz […] kucharzów w posłuszeństwie, poczciwości, trzeźwości trzymać i ochędóstwie całym […] A sam ma być do tego powodem ochędożny, trzeźwy, czujny, wierny, a nade wszystko panu swemu życzliwy i prędki. […] Kucharz ma być ochędożny z czupryną […] wyczesaną, z ogoloną głową, rękami umytymi, paznokciami oberżnionymi, opasany fartuchem białym, trzeźwy, nieswarliwy, pokorny, chyży, smak dobrze rozumiejący, […] a nade wszystko wszystkim usługujący. |
— S. Czerniecki, op. cit., s. 9–10
|
Nawiasem mówiąc, zastanawia trochę, że słowo "trzeźwość" pojawia się w tej instrukcji aż trzy razy. Najwyraźniej stereotypowy kucharz miał w czasach staropolskich skłonność do nadużywania alkoholu. Najbardziej obrazowo przedstawia to niezawodny Jędrzej Kitowicz:
Wina […] zaczęto używać do potraw, […] którego część do potrawy, a dwie części wlał kucharz do gardła. I gdy kucharz wołał wina do ozora, prawdę mówił, że go potrzebował do ozora, ale do swego, nie do wołowego. Niechżeby mu nie dodano czego podług jego woli, z umysłu zepsuł potrawę, udając, iż nie miał zadosyć ingrediencji, których do takiego smaku potrzebował. |
— O stołach i bankietach pańskich, in: Jędrzej Kitowicz: Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III, vol. 3, Poznań: Edward Raczyński, 1840, p. 154–155
|
Problem wiecznie pijanego personelu kuchennego odnajdziemy również w Panu Tadeuszu – na magnackim dworze Stolnika Horeszki:
In the castle but Pantler, Milady, and me, | ||
— A. Mickiewicz, op. cit., Book II, verses 292–293
Original text:
|
Ale nie w idyllicznym Soplicowie. Tutaj wszystko chodziło jak w zegarku, a jeśli "kucharz doskonały" kiedykolwiek istniał, to był nim nie kto inny, jak Wojski Hreczecha. Efekt mógł być tylko jeden: wymarzona przez Mickiewicza, a zrealizowana tylko na kartach Pana Tadeusza, idealna uczta polsko-litewska.
Idealna, czyli jaka?
Two things a generous lord to a feast can impart, | ||
— A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 152–153
Original text:
|
Dostatek tam niewątpliwie był, skoro Wojski pozwalał nawet lać stopione masło na drewno, żeby lepiej się paliło. Ilość i różnorodność mięs, ryb i przypraw mogła przyprawić o zawrót głowy. Można by nawet powiedzieć, że to nie tylko dostatek, ale wręcz zbytek – którego na wielkopańskich ucztach wcale nie unikano. Czerniecki, który uważał, że "zawsze […] melius abundare quam deficere" (lepiej mieć za dużo niż za mało),[20] tłumaczył takie podejście w ten oto sposób:
A jego [tj. kuchmistrza] jest powinność […] żeby zbytku nie uczynić, który jednak zbytek mierny [tj. w miarę] potrzebny jest, bo jest ozdobą autorów bankietu, według starej przypowieści: lepiej mieć za talar szkody, niżeli za pół grosza wstydu. Na to umiejętny kuchmistrz pamiętać powinien, żeby głupim skąpstwem panu swemu wstydu nie uczynił. |
— S. Czerniecki, op. cit., s. 7
|
A sztuka? Tu Czerniecki też nie miał wątpliwości: kunszt kulinarny to coś więcej niż tylko sposób na zaspokojenie głodu, łakomstwa czy próżności. To także pełnoprawna dziedzina sztuki, na której trzeba się znać, by należycie ją docenić.
Między wszystkimi własnościami ludzkimi i te mają ludzie z natury atrybuta, że się w smakach różnych kochają, nie tylko z apetytu, ale też z biegłości, umiejętności i wiadomości. |
— S. Czerniecki, op. cit., s. [VIII]
|
A co z tego połączenia dostatku ze sztuką wyszło – zobaczymy jutro.
References
- ↑ Adam Mickiewicz: Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie: Historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem, Lwów-Warszawa-Kraków: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1921, Book XI, verse 75
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 107–108
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book II, verses 697–698
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book V, verses 427–428
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book I, verses 816–817
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 133–135
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book IV, verse 977
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 126–127
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., objaśnienia poety
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., objaśnienia poety
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., objaśnienia poety
- ↑ Henryk Rzewuski: Pamiątki JPana Seweryna Soplicy, cześnika parnawskiego, Wikiźródła: Wolne materiały źródłowe
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 117–118
- ↑ Adam Mickiewicz: Pan Tadeusz, rękopis; cyt. w: Jarosław Maciejewski: Mickiewicza wielkopolskie drogi, Wydawnictwo Poznańskie, 1972, p. 313–314; cyt. w: Renarda Ocieczek: "Zabytek drogi prawych zwyczajów" – o książce kucharskiej, którą czytywał Mickiewicz, in: Marek Piechota: "Pieśni ogromnych dwanaście...": Studia i szkice o "Panu Tadeuszu", Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2000, p. 190
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., księga XI, wersy 101–103
- ↑ Andrzej Kuźmiński: Podróże z Panem Tadeuszem, Pępowo: Stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania Gościnna Wielkopolska, 2012, p. 85
- ↑ A. Kuźmiński, op. cit., s. 126
- ↑ A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 407–408
- ↑ O stołach i bankietach pańskich, in: Jędrzej Kitowicz: Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III, vol. 3, Poznań: Edward Raczyński, 1840, p. 155
- ↑ S. Czerniecki, op. cit., s. 44
- ↑ S. Czerniecki, op. cit., s. [VIII]
Bibliography
- Maria Barłowska: Poselstwo Jerzego Ossolińskiego do Rzymu w 1633 r., in: Silva Rerum, Warszawa: Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, 22 kwietnia 2014
- Stanisław Czerniecki: Compendium ferculorum albo Zebranie potraw, Jarosław Dumanowski, Magdalena Spychaj (red.), Warszawa: Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, 2012
- Izabela Jarosińska: Kuchnia polska i romantyczna, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1994
- Andrzej Kuźmiński: Podróże z Panem Tadeuszem, Pępowo: Stowarzyszenie Lokalna Grupa Działania Gościnna Wielkopolska, 2012
- Andrzej Lewandowski: Trojanie w Soplicowie, in: Akant: Miesięcznik literacki, Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych, 28 maja 2013
- Marek Piechota: "Pieśni ogromnych dwanaście…": Studia i szkice o "Panu Tadeuszu", Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, 2000
- Zbigniew Jerzy Nowak: Kilka uwag o Wojskim w świetle autografów "Pana Tadeusza", in: "Pieśni ogromnych dwanaście…", p. 13–31
- Renarda Ocieczek: "Zabytek drogi prawych zwyczajów" – o książce kucharskiej, którą czytywał Mickiewicz, in: "Pieśni ogromnych dwanaście…", p. 171–191
◀️ Previous | 📜 List of posts | Next ▶️ |
⏮️ First | 🎲 Random post | Latest ⏭️ |