25 marca 2020

Difference between revisions of "Epic Cooking: The Last Old Polish Feast"

From Forking around with history
Jump to navigation Jump to search
(Created page with "{{data|25 marca 2020}} {{Z wizytą w Soplicowie}} {{ Cytat | <poem>Na koniec z trzaskiem sali drzwi nawściąż otwarto. Wchodzi pan Wojski w czapce i z g...")
 
Line 3: Line 3:
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| <poem>Na koniec z&nbsp;trzaskiem sali drzwi nawściąż otwarto.
+
| <poem>With a crash the hall's portals at last open fly,
 +
Enters the Tribune wearing his cap, head held high,
 +
He greets none, at the table does not take his place,
 +
For the Tribune today wears a different face:
 +
That of court-marshal: holding in one hand a large
 +
Staff of office, and with it, as person in charge,
 +
Shows the company their places, and seats every guest.</poem>
 +
| źródło = {Cyt
 +
| nazwisko = Mickiewicz
 +
| imię    = Adam
 +
| inni    = translated by Marcel Weyland
 +
| tytuł    = Pan Tadeusz, or The Last Foray in Lithuania: A Tale of the Gentry during 1811-1812
 +
| url      = https://web.archive.org/web/20170707131534/http://www.antoranz.net/BIBLIOTEKA/PT051225/PanTad-eng/PT-Start.htm#CONTENTS
 +
}}, Book XII, verses 1–7
 +
| oryg = <poem>Na koniec z&nbsp;trzaskiem sali drzwi nawściąż otwarto.
 
Wchodzi pan Wojski w&nbsp;czapce i&nbsp;z głową zadartą,
 
Wchodzi pan Wojski w&nbsp;czapce i&nbsp;z głową zadartą,
 
Nie wita się i&nbsp;miejsca za stołem nie bierze,
 
Nie wita się i&nbsp;miejsca za stołem nie bierze,
Line 10: Line 24:
 
I tą laską z&nbsp;kolei, jako mistrz obrzędu,
 
I tą laską z&nbsp;kolei, jako mistrz obrzędu,
 
Wskazuje wszystkim miejsca i&nbsp;gości usadza.</poem>
 
Wskazuje wszystkim miejsca i&nbsp;gości usadza.</poem>
| źródło = {{Cyt  
+
| źródło-oryg = {{Cyt  
 
  | nazwisko = Mickiewicz
 
  | nazwisko = Mickiewicz
 
  | imię    = Adam
 
  | imię    = Adam
  | tytuł    = Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie: Historia szlachecka z&nbsp;roku 1811 i&nbsp;1812 we dwunastu księgach wierszem
+
  | tytuł    = Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie: Historia szlachecka z&nbsp;roku 1811 i&nbsp;1812 we dwunastu Bookch wierszem
 
  | wydawca  = Zakład Narodowy im. Ossolińskich
 
  | wydawca  = Zakład Narodowy im. Ossolińskich
 
  | miejsce  = Lwów-Warszawa-Kraków
 
  | miejsce  = Lwów-Warszawa-Kraków
 
  | rok      = 1921
 
  | rok      = 1921
 
  | url      = https://pl.wikisource.org/wiki/Pan_Tadeusz_(wyd._1921)/całość
 
  | url      = https://pl.wikisource.org/wiki/Pan_Tadeusz_(wyd._1921)/całość
  }}, księga XII, wersy 1–7
+
  }} }}
}}
 
  
Tymi słowami rozpoczyna się ostatnia, XII księga ''Pana Tadeusza'', nad powstaniem której musiały czuwać aż trzy muzy: Kaliope (ta od poezji epickiej), Talia (odpowiedzialna za elementy humorystyczne) oraz, niewymieniana wśród klasycznej dziewiątki, Gastronomia. Inspirację do tej księgi, [[Z wizytą w&nbsp;Soplicowie: W&nbsp;kuchni Wojskiego|jak już ustaliliśmy wczoraj]], zaczerpnął Mickiewicz z&nbsp;dwóch dawnych książek kucharskich, przy czym z&nbsp;jednej (''Kucharza doskonałego'' Wojciecha Wielądki) wziął tylko tytuł, a&nbsp;z drugiej (''Compendium ferculorum'' Stanisława Czernieckiego) – całą resztę.
+
Tymi słowami rozpoczyna się ostatnia, XII Book ''Pana Tadeusza'', nad powstaniem której musiały czuwać aż trzy muzy: Kaliope (ta od poezji epickiej), Talia (odpowiedzialna za elementy humorystyczne) oraz, niewymieniana wśród klasycznej dziewiątki, Gastronomia. Inspirację do tej księgi, [[Z wizytą w&nbsp;Soplicowie: W&nbsp;kuchni Wojskiego|jak już ustaliliśmy wczoraj]], zaczerpnął Mickiewicz z&nbsp;dwóch dawnych książek kucharskich, przy czym z&nbsp;jednej (''Kucharza doskonałego'' Wojciecha Wielądki) wziął tylko tytuł, a&nbsp;z drugiej (''Compendium ferculorum'' Stanisława Czernieckiego) – całą resztę.
  
 
Księga XII jest niemal w&nbsp;całości poświęcona fikcyjnej wprawdzie, ale ważnej, bo ostatniej prawdziwie staropolskiej uczcie, która odbywa się w&nbsp;opuszczonym zamku Horeszków, półtora kilometra od Soplicowa. Wojski Hreczecha, istny człowiek renesansu, który jeszcze w&nbsp;poprzedniej księdze, aż do godziny 16, robił za kuchmistrza, teraz zastąpił packę na muchy laską marszałkowską i&nbsp;jest już mistrzem ceremonii. To on wita i&nbsp;usadza biesiadników, on też decyduje o&nbsp;tym, co, w&nbsp;jakiej kolejności i&nbsp;na czym zostanie podane.  
 
Księga XII jest niemal w&nbsp;całości poświęcona fikcyjnej wprawdzie, ale ważnej, bo ostatniej prawdziwie staropolskiej uczcie, która odbywa się w&nbsp;opuszczonym zamku Horeszków, półtora kilometra od Soplicowa. Wojski Hreczecha, istny człowiek renesansu, który jeszcze w&nbsp;poprzedniej księdze, aż do godziny 16, robił za kuchmistrza, teraz zastąpił packę na muchy laską marszałkowską i&nbsp;jest już mistrzem ceremonii. To on wita i&nbsp;usadza biesiadników, on też decyduje o&nbsp;tym, co, w&nbsp;jakiej kolejności i&nbsp;na czym zostanie podane.  
  
Okazji do uczty jest aż trzy. Pierwsza to święto kościelne, „uroczysty dzień Najświętszej Panny Kwietnej”.<ref>{{Cyt  
+
Okazji do uczty jest aż trzy. Pierwsza to święto kościelne, "uroczysty dzień Najświętszej Panny Kwietnej".<ref>{Cyt  
 
  | nazwisko = Mickiewicz
 
  | nazwisko = Mickiewicz
 
  | imię    = Adam
 
  | imię    = Adam
  | tytuł    = Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie: Historia szlachecka z&nbsp;roku 1811 i&nbsp;1812 we dwunastu księgach wierszem
+
| inni    = translated by Marcel Weyland
| wydawca  = Zakład Narodowy im. Ossolińskich
+
  | tytuł    = Pan Tadeusz, or The Last Foray in Lithuania: A Tale of the Gentry during 1811-1812
| miejsce  = Lwów-Warszawa-Kraków
+
  | url      = https://web.archive.org/web/20170707131534/http://www.antoranz.net/BIBLIOTEKA/PT051225/PanTad-eng/PT-Start.htm#CONTENTS
| rok      = 1921
+
  }}, Book XI, verses 153–154</ref> Wśród mickiewiczologów nie ma zupełnej zgody co od identyfikacji tego święta. Jedni twierdzą, że takiej uroczystości jak Matki Bożej Kwietnej nie ma, więc musi chodzić o&nbsp;Matki Bożej Zielnej, czyli święto Wniebowzięcia, obchodzone 15 sierpnia. Argumenty padają różne, od historycznych (Napoleon w&nbsp;rzeczywistości wkroczył na Litwę dopiero 24 czerwca 1812&nbsp;r.) po klimatyczno-botaniczne (wiosna 1812&nbsp;r. przyszła na Litwie późno i&nbsp;w marcu nie kwitły jeszcze kwiaty). Ale przecież poeta w&nbsp;księdze XI bardzo wyraźnie mówi, że była to jednak wiosna, a&nbsp;nie lato; poza tym święto Matki Bożej Kwietnej jednak istnieje, bo to dawna ludowa nazwa uroczystości Zwiastowania, obchodzonej 25 marca. Tego dnia matka Jezusa zachodzi w&nbsp;ciążę, a&nbsp;wojska francuskie (według Mickiewicza) zachodzą na terytorium Rosji; to pierwsze daje nadzieję na zbawienie ludzkości od grzechu, to drugie – na wskrzeszenie Polski z&nbsp;zaborów. Nadzieję, jak wiemy, złudną, ale o&nbsp;sromotnej klęsce Wielkiej Armii Napoleona (której Tadeusz i&nbsp;Hrabia najprawdopodobniej nie przeżyli) z&nbsp;poematu się nie dowiemy. Nastrój pozostaje do końca podniosły, radosny i&nbsp;pełen ufności w&nbsp;przyszłość.
  | url      = https://pl.wikisource.org/wiki/Pan_Tadeusz_(wyd._1921)/całość
 
  }}, księga XI, wersy 153–154</ref> Wśród mickiewiczologów nie ma zupełnej zgody co od identyfikacji tego święta. Jedni twierdzą, że takiej uroczystości jak Matki Bożej Kwietnej nie ma, więc musi chodzić o&nbsp;Matki Bożej Zielnej, czyli święto Wniebowzięcia, obchodzone 15 sierpnia. Argumenty padają różne, od historycznych (Napoleon w&nbsp;rzeczywistości wkroczył na Litwę dopiero 24 czerwca 1812&nbsp;r.) po klimatyczno-botaniczne (wiosna 1812&nbsp;r. przyszła na Litwie późno i&nbsp;w marcu nie kwitły jeszcze kwiaty). Ale przecież poeta w&nbsp;księdze XI bardzo wyraźnie mówi, że była to jednak wiosna, a&nbsp;nie lato; poza tym święto Matki Bożej Kwietnej jednak istnieje, bo to dawna ludowa nazwa uroczystości Zwiastowania, obchodzonej 25 marca. Tego dnia matka Jezusa zachodzi w&nbsp;ciążę, a&nbsp;wojska francuskie (według Mickiewicza) zachodzą na terytorium Rosji; to pierwsze daje nadzieję na zbawienie ludzkości od grzechu, to drugie – na wskrzeszenie Polski z&nbsp;zaborów. Nadzieję, jak wiemy, złudną, ale o&nbsp;sromotnej klęsce Wielkiej Armii Napoleona (której Tadeusz i&nbsp;Hrabia najprawdopodobniej nie przeżyli) z&nbsp;poematu się nie dowiemy. Nastrój pozostaje do końca podniosły, radosny i&nbsp;pełen ufności w&nbsp;przyszłość.
 
  
Druga okazja to potrójne zaręczyny: Tadeusza z&nbsp;Zosią, Rejenta z&nbsp;Telimeną oraz Asesora z&nbsp;Teklą Hreczeszanką, „nie nadto młodą, już pono półwieczną”<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XI, wers 669</ref> córką mistrza dzisiejszej ceremonii. Trzecia wreszcie – to obecność w&nbsp;Soplicowie służących w&nbsp;armii francuskiej polskich żołnierzy, których – z&nbsp;gen. Dąbrowskim na czele – Sędzia uczcił, zapraszając ich na obiad. Zgodnie z&nbsp;życzeniem Dąbrowskiego, ma to być „obiad polski”, czyli zgodny z&nbsp;tym, jak Mickiewicz (a za nim Wojski) wyobrażał sobie kuchnię staropolską.  
+
Druga okazja to potrójne zaręczyny: Tadeusza z&nbsp;Zosią, Rejenta z&nbsp;Telimeną oraz Asesora z&nbsp;Teklą Hreczeszanką, "nie nadto młodą, już pono półwieczną"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XI, verse 669</ref> córką mistrza dzisiejszej ceremonii. Trzecia wreszcie – to obecność w&nbsp;Soplicowie służących w&nbsp;armii francuskiej polskich żołnierzy, których – z&nbsp;gen. Dąbrowskim na czele – Sędzia uczcił, zapraszając ich na obiad. Zgodnie z&nbsp;życzeniem Dąbrowskiego, ma to być "obiad polski", czyli zgodny z&nbsp;tym, jak Mickiewicz (a za nim Wojski) wyobrażał sobie kuchnię staropolską.  
  
 
Spróbujmy więc – [[Z wizytą w&nbsp;Soplicowie: Wieczerza w&nbsp;zamczysku|tak jak to już kiedyś zrobiliśmy ze zwykłą, codzienną soplicowską kolacją]] – odtworzyć, przynajmniej w&nbsp;drobnej części, jadłospis tej uczty. Jak to zrobimy? Zobaczymy, jakie potrawy lub składniki są wymienione w&nbsp;poemacie, a&nbsp;następnie poszukamy ich w&nbsp;''Compendium ferculorum'', żeby zobaczyć, jak się je przyrządzało.
 
Spróbujmy więc – [[Z wizytą w&nbsp;Soplicowie: Wieczerza w&nbsp;zamczysku|tak jak to już kiedyś zrobiliśmy ze zwykłą, codzienną soplicowską kolacją]] – odtworzyć, przynajmniej w&nbsp;drobnej części, jadłospis tej uczty. Jak to zrobimy? Zobaczymy, jakie potrawy lub składniki są wymienione w&nbsp;poemacie, a&nbsp;następnie poszukamy ich w&nbsp;''Compendium ferculorum'', żeby zobaczyć, jak się je przyrządzało.
  
 
== Co oni tam jedli? ==
 
== Co oni tam jedli? ==
Opisując biesiadę, która miała być „ostatnią ucztą staropolską”, Mickiewicz pragnął w&nbsp;czytelniku wzbudzić poczucie straty: tej staropolskiej kuchni już nie ma, tych potraw nikt już nie zna, nikt nie pamięta ich smaku, nawet ich nazwy brzmią nieznajomo. Jak to uczynić? To proste: wziąć książkę kucharską sprzed stu kilkudziesięciu lat i&nbsp;wypisać z&nbsp;niej najdziwniejsze nazwy potraw i&nbsp;produktów.  
+
Opisując biesiadę, która miała być "ostatnią ucztą staropolską", Mickiewicz pragnął w&nbsp;czytelniku wzbudzić poczucie straty: tej staropolskiej kuchni już nie ma, tych potraw nikt już nie zna, nikt nie pamięta ich smaku, nawet ich nazwy brzmią nieznajomo. Jak to uczynić? To proste: wziąć książkę kucharską sprzed stu kilkudziesięciu lat i&nbsp;wypisać z&nbsp;niej najdziwniejsze nazwy potraw i&nbsp;produktów.  
  
 
{{ Cytat  
 
{{ Cytat  
| <poem>Kto zrozumie, nie znane już za naszych czasów,
+
| <poem>Who now comprehends all these, to our times quite strange,
 +
These huge platters of "kontuz", of "arkas", blancmange,
 +
And then cod with its odorous and rich stuffing comes,
 +
With musk, caramel, civet, pine nuts, damson plums {{...}}</poem>
 +
| oryg = <poem>Kto zrozumie, nie znane już za naszych czasów,
 
Te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów,
 
Te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów,
 
Z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów,
 
Z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów,
 
Cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunelów {{...}}</poem>
 
Cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunelów {{...}}</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 144–147}}
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 144–147}}
  
[[File:Uczta u&nbsp;Radziwiłłów.jpg|thumb|left|<poem><i>Jest to pamiątka tylko owych biesiad sławnych,
+
[[File:Uczta u&nbsp;Radziwiłłów.jpg|thumb|left|<poem>"<i>It is but a reminder of those famous boards
Które dawano w&nbsp;domach panów starodawnych…</i><ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 195–196</ref>
+
Once set out in great houses of our ancient lords…</i>"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 195–196</ref>
Obraz Aleksandra Orłowskiego (1. poł. XIX&nbsp;w.)</poem>]]
+
Painted by Aleksander Orłowski (1st half of the 19th century)</poem>]]
  
 
Nie wiecie, co to za smakołyki? Nie szkodzi, Mickiewicz zakładał, że czytelnikom w&nbsp;jego czasach te nazwy też nic nie powiedzą; zresztą i&nbsp;jemu samemu chyba niewiele mówiły. W&nbsp;efekcie powstała dość przypadkowa lista słów, która raczej nie układa się od razu w&nbsp;jakieś sensowne ''menu''. Za chwilę je sobie po kolei rozszyfrujemy, ale najpierw zobaczmy, skąd poeta je wziął.
 
Nie wiecie, co to za smakołyki? Nie szkodzi, Mickiewicz zakładał, że czytelnikom w&nbsp;jego czasach te nazwy też nic nie powiedzą; zresztą i&nbsp;jemu samemu chyba niewiele mówiły. W&nbsp;efekcie powstała dość przypadkowa lista słów, która raczej nie układa się od razu w&nbsp;jakieś sensowne ''menu''. Za chwilę je sobie po kolei rozszyfrujemy, ale najpierw zobaczmy, skąd poeta je wziął.
  
Zasadnicza treść ''Compendium ferculorum czyli Zebrania potraw'' Stanisława Czernieckiego, którą Mickiewisz czytywał sobie, gdy tęsknił za polskim jedzeniem, ma starannie przemyślaną strukturę. Dzieli się ona na trzy rozdziały, każdy po sto przepisów (mniej więcej, bo autor trochę oszukuje z&nbsp;numeracją) na – odpowiednio – potrawy mięsne, rybne oraz mleczne i&nbsp;inne. Na końcu każdego rozdziału autor dorzucił jeszcze po dziesięć przepisów dodatkowych oraz po jednym „sekrecie kuchmistrzowskim”.  
+
Zasadnicza treść ''Compendium ferculorum czyli Zebrania potraw'' Stanisława Czernieckiego, którą Mickiewisz czytywał sobie, gdy tęsknił za polskim jedzeniem, ma starannie przemyślaną strukturę. Dzieli się ona na trzy rozdziały, każdy po sto przepisów (mniej więcej, bo autor trochę oszukuje z&nbsp;numeracją) na – odpowiednio – potrawy mięsne, rybne oraz mleczne i&nbsp;inne. Na końcu każdego rozdziału autor dorzucił jeszcze po dziesięć przepisów dodatkowych oraz po jednym "sekrecie kuchmistrzowskim".  
  
Owe trzy sekrety to receptury wymagające najwyższego kunsztu kulinarnego, dostępne najbardziej wtajemniczonym kuchmistrzom. Czerniecki dzieli się nimi z&nbsp;czytelnikiem niejako w&nbsp;prezencie. Pierwszy z&nbsp;tych sekretów to przepis na kapłona we flaszy. Polegał on na tym, żeby kapłona, czyli wykastrowanego, tuczonego koguta, obrać ostrożnie ze skóry, wepchać tę skórę do butelki, napełnić mieszanką mleka i&nbsp;jajek, zaszyć, a&nbsp;butelkę zakorkować i&nbsp;zanurzyć we wrzącej wodzie. Mieszanka pod wpływem ciepła pęczniała, napełniając i&nbsp;usztywniając skórę, co miało sprawić wrażenie, że cały kapłon zmieścił się we flaszce. Mięso podawano osobno, ale nie o&nbsp;mięso tu chodziło, lecz o&nbsp;iluzję, zaskoczenie i&nbsp;sprawienie, że gość „nie będzie bez podziwienia wielkiego”.<ref>S. Czerniecki, ''op. cit.'', s.&nbsp;44</ref> Tego akurat sekretu Mickiewicz w&nbsp;poemacie nie wykorzystał, ale do dwóch pozostałych jeszcze wrócimy.
+
Owe trzy sekrety to receptury wymagające najwyższego kunsztu kulinarnego, dostępne najbardziej wtajemniczonym kuchmistrzom. Czerniecki dzieli się nimi z&nbsp;czytelnikiem niejako w&nbsp;prezencie. Pierwszy z&nbsp;tych sekretów to przepis na kapłona we flaszy. Polegał on na tym, żeby kapłona, czyli wykastrowanego, tuczonego koguta, obrać ostrożnie ze skóry, wepchać tę skórę do butelki, napełnić mieszanką mleka i&nbsp;jajek, zaszyć, a&nbsp;butelkę zakorkować i&nbsp;zanurzyć we wrzącej wodzie. Mieszanka pod wpływem ciepła pęczniała, napełniając i&nbsp;usztywniając skórę, co miało sprawić wrażenie, że cały kapłon zmieścił się we flaszce. Mięso podawano osobno, ale nie o&nbsp;mięso tu chodziło, lecz o&nbsp;iluzję, zaskoczenie i&nbsp;sprawienie, że gość "nie będzie bez podziwienia wielkiego".<ref>S. Czerniecki, ''op. cit.'', s.&nbsp;44</ref> Tego akurat sekretu Mickiewicz w&nbsp;poemacie nie wykorzystał, ale do dwóch pozostałych jeszcze wrócimy.
  
 
Poeta, szukając pomysłów na opis uczty, wziął po trochę z&nbsp;każdego rozdziału, ale najbardziej dziwaczne nazwy składników i&nbsp;dań znalazł w&nbsp;tym ostatnim, który Czerniecki podsumował następującymi słowami (pogrubienie moje):
 
Poeta, szukając pomysłów na opis uczty, wziął po trochę z&nbsp;każdego rozdziału, ale najbardziej dziwaczne nazwy składników i&nbsp;dań znalazł w&nbsp;tym ostatnim, który Czerniecki podsumował następującymi słowami (pogrubienie moje):
Line 74: Line 89:
 
  }} }}
 
  }} }}
  
No to wers 145 już mamy cały załatwiony. A&nbsp;kolejne dwa skąd się wzięły? Wydaje się, że nie z&nbsp;żadnego z&nbsp;trzech rozdziałów, ale z&nbsp;listy składników, które zdaniem Czernieckiego należało mieć przygotowane, jeśli ktoś zabierał się za przygotowanie porządnej uczty. Ów „memoriał generalny, czyli ogólną pamięć przygotowania na bankiet” umieścił Czerniecki na początku książki i&nbsp;spisał w&nbsp;nim kolejno różne rodzaje mięs, nabiału, kasz, owoców, warzyw, przypraw, przetworów, ryb i&nbsp;cukrów, a&nbsp;także wszelkie sprzęty kuchenne i&nbsp;stołowe oraz stanowiska pracy (w tym np. zamiataczy wyposażonych w&nbsp;miotły, łopaty i&nbsp;taczki, bo dużo jedzenia oznaczało przecież dużo resztek). Pośród korzeni, czyli przypraw, znalazły się takie:  
+
No to verse 145 już mamy cały załatwiony. A&nbsp;kolejne dwa skąd się wzięły? Wydaje się, że nie z&nbsp;żadnego z&nbsp;trzech rozdziałów, ale z&nbsp;listy składników, które zdaniem Czernieckiego należało mieć przygotowane, jeśli ktoś zabierał się za przygotowanie porządnej uczty. Ów "memoriał generalny, czyli ogólną pamięć przygotowania na bankiet" umieścił Czerniecki na początku książki i&nbsp;spisał w&nbsp;nim kolejno różne rodzaje mięs, nabiału, kasz, owoców, warzyw, przypraw, przetworów, ryb i&nbsp;cukrów, a&nbsp;także wszelkie sprzęty kuchenne i&nbsp;stołowe oraz stanowiska pracy (w tym np. zamiataczy wyposażonych w&nbsp;miotły, łopaty i&nbsp;taczki, bo dużo jedzenia oznaczało przecież dużo resztek). Pośród korzeni, czyli przypraw, znalazły się takie:  
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
Line 94: Line 109:
 
Nie wiadomo więc, czy Mickiewicz w&nbsp;ogóle znał znaczenie tych słów, bo trudno je tu wyczytać z&nbsp;kontekstu. Ale ich znaczenie to właśnie to, co nas najbardziej tu interesuje, bo bez tego nie zdołamy ułożyć naszego ''menu''. A&nbsp;zatem po kolei:
 
Nie wiadomo więc, czy Mickiewicz w&nbsp;ogóle znał znaczenie tych słów, bo trudno je tu wyczytać z&nbsp;kontekstu. Ale ich znaczenie to właśnie to, co nas najbardziej tu interesuje, bo bez tego nie zdołamy ułożyć naszego ''menu''. A&nbsp;zatem po kolei:
  
[[File:Korzenie.jpg|thumb|upright|''Dalej inne potrawy, a&nbsp;któż je wypowie!''<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wers 143</ref><br>Fragment „memoriału generalnego przygotowania na bankiet” z&nbsp;''Compendium ferculorum'']]
+
[[File:Korzenie.jpg|thumb|upright|"''Dalej inne potrawy, a&nbsp;któż je wypowie!''"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verse 143</ref><br>Fragment "memoriału generalnego przygotowania na bankiet" z&nbsp;''Compendium ferculorum'']]
  
 
; Kontuza
 
; Kontuza
Line 103: Line 118:
  
 
; Blemas, blamas
 
; Blemas, blamas
: Deser podobny do arkasu, tylko postny, bo zrobiony z&nbsp;mleka migdałowego. Słowo pochodzi z&nbsp;francuskiego ''blanc manger'', czyli „białe jedzenie”, co wydaje się dość adekwatnym określeniem.
+
: Deser podobny do arkasu, tylko postny, bo zrobiony z&nbsp;mleka migdałowego. Słowo pochodzi z&nbsp;francuskiego "''blanc manger''", czyli "białe jedzenie", co wydaje się dość adekwatnym określeniem.
  
 
; Ingrediencje
 
; Ingrediencje
Line 115: Line 130:
  
 
; Cybety
 
; Cybety
: To słowo w&nbsp;''Compendium'' pojawia się tylko w&nbsp;„memoriale”, ale w&nbsp;samych przepisach już nie, więc trudno odgadnąć, w&nbsp;jakim znaczeniu używał go Czerniecki. Może tu chodzić o&nbsp;cywet, czyli utrwalacz zapachu uzyskiwany z&nbsp;gruczołów okołoodbytniczych cywety afrykańskiej; o&nbsp;cybeby, czyli podłużne rodzynki; albo o&nbsp;pieprz kubeba.
+
: To słowo w&nbsp;''Compendium'' pojawia się tylko w&nbsp;"memoriale", ale w&nbsp;samych przepisach już nie, więc trudno odgadnąć, w&nbsp;jakim znaczeniu używał go Czerniecki. Może tu chodzić o&nbsp;cywet, czyli utrwalacz zapachu uzyskiwany z&nbsp;gruczołów okołoodbytniczych cywety afrykańskiej; o&nbsp;cybeby, czyli podłużne rodzynki; albo o&nbsp;pieprz kubeba.
  
 
; Piżmo
 
; Piżmo
Line 132: Line 147:
  
 
== Zupy ==
 
== Zupy ==
[[File:Still Life with Chinese Bowl and Nautilus 1662 Willem Kalf.jpg|thumb|upright|''Tu Maciej chleb umoczył w&nbsp;zupie…''<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wers 397</ref><br>Obraz Willema Kalfa (1662)]]
+
[[File:Still Life with Chinese Bowl and Nautilus 1662 Willem Kalf.jpg|thumb|upright|"''Here Matthew… dipped a bread crust in his soup…''"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verse 397</ref><br>Painted by Willem Kalf (1662)]]
  
W całym ''Panu Tadeuszu'' naliczyłem pięć rodzajów tak ważnego elementu polskiej kuchni, jakim jest zupa. [[Z wizytą w&nbsp;Soplicowie: Śniadanie u&nbsp;Sędziego#Zupa|Polewkę piwną]] i&nbsp;[[Z wizytą w&nbsp;Soplicowie: Wieczerza w&nbsp;zamczysku#Pierwsze danie|chłodnik litewski]] omówiliśmy już wcześniej. Jackowi Soplicy, gdy ten starał się o&nbsp;rękę córki Stolnika Horeszki, podano „czarną polewkę”,<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga II, wers 282; księga X, wers 585</ref> czyli czerninę (danie, nawiasem mówiąc, bardziej wielkopolskie niż litewskie). Miała ta zupa jednak swoją wymowę symboliczną, która raczej wyklucza jej podanie na przyjęciu zaręczynowym.  
+
W całym ''Panu Tadeuszu'' naliczyłem pięć rodzajów tak ważnego elementu polskiej kuchni, jakim jest zupa. [[Z wizytą w&nbsp;Soplicowie: Śniadanie u&nbsp;Sędziego#Zupa|Polewkę piwną]] i&nbsp;[[Z wizytą w&nbsp;Soplicowie: Wieczerza w&nbsp;zamczysku#Pierwsze danie|chłodnik litewski]] omówiliśmy już wcześniej. Jackowi Soplicy, gdy ten starał się o&nbsp;rękę córki Stolnika Horeszki, podano "czarną polewkę",<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book II, verse 282; Book X, verse 585</ref> czyli czerninę (danie, nawiasem mówiąc, bardziej wielkopolskie niż litewskie). Miała ta zupa jednak swoją wymowę symboliczną, która raczej wyklucza jej podanie na przyjęciu zaręczynowym.  
  
 
Niezidentyfikowaną bliżej zupę humorystycznie wyzyskał poeta w&nbsp;księdze XII jako zamiennik rymującego się z&nbsp;nią wulgaryzmu – w&nbsp;miejscu, gdzie Maciek Dobrzyński ostro krytykuje Napoleona:
 
Niezidentyfikowaną bliżej zupę humorystycznie wyzyskał poeta w&nbsp;księdze XII jako zamiennik rymującego się z&nbsp;nią wulgaryzmu – w&nbsp;miejscu, gdzie Maciek Dobrzyński ostro krytykuje Napoleona:
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| <poem>{{...}} Słyszałem, że już podpadł pod klątwy biskupie;
+
| <poem>"I have heard, he had under the bishop's curse passed;
Wszystko to jest...Tu Maciej chleb umoczył w&nbsp;zupie,
+
It's all up my..." Here Maciej stopped, dipped a bread crust
 +
In his soup and, while eating, more words did not waste.</poem>
 +
| oryg = <poem>"{{...}} Słyszałem, że już podpadł pod klątwy biskupie;
 +
Wszystko to jest..." Tu Maciej chleb umoczył w&nbsp;zupie,
 
I jedząc, nie dokończył ostatniego słowa.</poem>
 
I jedząc, nie dokończył ostatniego słowa.</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 396–398
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 396–398
 
}}
 
}}
  
Line 148: Line 166:
  
 
{{ Cytat  
 
{{ Cytat  
| <poem>I wnet zaczęli wchodzić parami lokaje
+
| <poem>And the house-servants entered in pairs, in good line,
 +
And began serving: borscht soup, called "royal", to start,
 +
Or the old-Polish clear broth, prepared with great art,
 +
Into which, by a secret old recipe, threw
 +
The Tribune a gold coin and of pearls not a few.
 +
(Such a broth the blood purges, improving one's health)</poem>
 +
| oryg = <poem>I wnet zaczęli wchodzić parami lokaje
 
Roznoszący potrawy: barszcz królewskim zwany
 
Roznoszący potrawy: barszcz królewskim zwany
 
I rosół staropolski sztucznie gotowany,
 
I rosół staropolski sztucznie gotowany,
Line 154: Line 178:
 
Wrzucił kilka perełek i&nbsp;sztukę monety
 
Wrzucił kilka perełek i&nbsp;sztukę monety
 
(Taki rosół krew czyści i&nbsp;pokrzepia zdrowie).</poem>
 
(Taki rosół krew czyści i&nbsp;pokrzepia zdrowie).</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 137–142
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 137–142
 
}}
 
}}
  
Pewna mickiewiczolożka, która się umyślnie powstrzymała od wgryzania się w&nbsp;znaczenie nazw tych „tajemniczych potraw”, aby nie dać ulecieć bajkowej magii „zagadkowych smaków”, ogłosiła, że od czasów Mickiewicza „właśnie te dwie zupy – biała i&nbsp;czerwona! – zawsze stać będą na narodowym stole, żeby nie wiem co.<ref>{{Cyt  
+
Pewna mickiewiczolożka, która się umyślnie powstrzymała od wgryzania się w&nbsp;znaczenie nazw tych "tajemniczych potraw", aby nie dać ulecieć bajkowej magii "zagadkowych smaków", ogłosiła, że od czasów Mickiewicza "właśnie te dwie zupy – biała i&nbsp;czerwona! – zawsze stać będą na narodowym stole, żeby nie wiem co."<ref>{{Cyt  
 
  | nazwisko = Jarosińska
 
  | nazwisko = Jarosińska
 
  | imię    = Izabela
 
  | imię    = Izabela
Line 167: Line 191:
 
  }}</ref> Sęk w&nbsp;tym, że jeśli jednak postaramy się je rozszyfrować (a to właśnie zaraz zrobimy), to ten patriotyczny obraz zup w&nbsp;barwach narodowych rozpadnie się jak domek z&nbsp;kart. Zacznijmy od barszczu królewskiego i&nbsp;sprawdźmy, czy faktycznie był czerwony. Tak się składa, że od tej właśnie zupy zaczyna się trzeci rozdział ''Compendium''.
 
  }}</ref> Sęk w&nbsp;tym, że jeśli jednak postaramy się je rozszyfrować (a to właśnie zaraz zrobimy), to ten patriotyczny obraz zup w&nbsp;barwach narodowych rozpadnie się jak domek z&nbsp;kart. Zacznijmy od barszczu królewskiego i&nbsp;sprawdźmy, czy faktycznie był czerwony. Tak się składa, że od tej właśnie zupy zaczyna się trzeci rozdział ''Compendium''.
  
[[File:Barszcz królewski.jpg|thumb|Mocno grzybowy (stąd brązowy kolor) żurek ze śledziem przyrządzony przez Giena Mientkiewicza na zakwasie Arka Andrzejewskiego, czyli nieco uproszczona wersja barszczu królewskiego (Noc Śledziożerców w&nbsp;Szczecinie, luty 2020&nbsp;r.)]]
+
[[File:Barszcz królewski.jpg|thumb|Mocno grzybowy (stąd brązowy kolor) żurek ze śledziem przyrządzony przez Giena Mientkiewicza na zakwasie Arka Andrzejewskiego, czyli nieco uproszczona verseja barszczu królewskiego (Noc Śledziożerców w&nbsp;Szczecinie, luty 2020&nbsp;r.)]]
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
Line 174: Line 198:
 
}}
 
}}
  
Będzie dobrze, ale nie czerwono. Jest to bowiem barszcz nie z&nbsp;buraków, ale z&nbsp;żytnich otrębów, czyli coś, co dzisiaj nazwalibyśmy „barszczem białym”. Do dziś zachował się taki barszcz, zwany też „żurkiem” (tak, wiem, w&nbsp;niektórych częściach Polski to dwie różne zupy), w&nbsp;wersji świątecznej, gotowany na wędzonce, a&nbsp;podawany z&nbsp;kiełbasą, boczkiem i&nbsp;jajkiem. Za to w&nbsp;zapomnienie odszedł, dawniej znacznie częstszy, barszcz/żur postny, gdzie przeważnie jedyną wkładką był solony śledź. Tu mamy do czynienia właśnie z&nbsp;taką rybną wersją tej zupy, ale w&nbsp;wydaniu królewskim, czyli na bogato. Oprócz taniego śledzia mamy tu też drogie ryby, jak szczupak, łosoś, czy jesiotr, mamy też grzyby (zapewne nawet więcej niż dwa), a&nbsp;wszystko zagęszczone drobną kaszką gryczaną i&nbsp;doprawione kminem.  
+
Będzie dobrze, ale nie czerwono. Jest to bowiem barszcz nie z&nbsp;buraków, ale z&nbsp;żytnich otrębów, czyli coś, co dzisiaj nazwalibyśmy "barszczem białym". Do dziś zachował się taki barszcz, zwany też "żurkiem" (tak, wiem, w&nbsp;niektórych częściach Polski to dwie różne zupy), w&nbsp;verseji świątecznej, gotowany na wędzonce, a&nbsp;podawany z&nbsp;kiełbasą, boczkiem i&nbsp;jajkiem. Za to w&nbsp;zapomnienie odszedł, dawniej znacznie częstszy, barszcz/żur postny, gdzie przeważnie jedyną wkładką był solony śledź. Tu mamy do czynienia właśnie z&nbsp;taką rybną verseją tej zupy, ale w&nbsp;wydaniu królewskim, czyli na bogato. Oprócz taniego śledzia mamy tu też drogie ryby, jak szczupak, łosoś, czy jesiotr, mamy też grzyby (zapewne nawet więcej niż dwa), a&nbsp;wszystko zagęszczone drobną kaszką gryczaną i&nbsp;doprawione kminem.  
  
A co z&nbsp;druga zupą? Wzmianka o&nbsp;perłach i&nbsp;monecie oraz „dziwnych sekretach” wskazuje bez wątpienia, że to trzeci sekret kuchmistrzowski
+
A co z&nbsp;druga zupą? Wzmianka o&nbsp;perłach i&nbsp;monecie oraz "dziwnych sekretach" wskazuje bez wątpienia, że to trzeci sekret kuchmistrzowski
 
Czernieckiego. Ale jeśli wczytać się w&nbsp;ten przepis, to widać, że to receptura na nie tyle danie obiadowe, co kolejną miksturę dla obłożnie chorych.  
 
Czernieckiego. Ale jeśli wczytać się w&nbsp;ten przepis, to widać, że to receptura na nie tyle danie obiadowe, co kolejną miksturę dla obłożnie chorych.  
  
Line 184: Line 208:
 
}}
 
}}
  
[[File:Monety i&nbsp;perły.jpg|thumb|upright=.9|left|<poem><i>„Rosół staropolski sztucznie gotowany,
+
[[File:Monety i&nbsp;perły.jpg|thumb|upright=.9|left|<poem>"<i>The old-Polish clear broth, prepared with great art,
Do którego pan Wojski z&nbsp;dziwnymi sekrety
+
Into which, by a secret old recipe, threw
Wrzucił kilka perełek i&nbsp;sztukę monety…”</i><ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 139–141</ref>
+
The Tribune a gold coin and of pearls not a few</i>"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 139–141</ref>
Fragment obrazu Jana Brueghela starszego (1618).</poem>]]
+
Detail of a painting by Jan Brueghel the Elder (1618).</poem>]]
  
Widać, że tym „przezacnym”,<ref>S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/82 s.&nbsp;71]</ref> jak określił go sam Czerniecki, specyfikiem mogli się leczyć tylko najbogatsi chorzy. Z&nbsp;całego jelenia, wołu, ćwierci barana, czterech kuropatw i&nbsp;jednego kapłona uzyskujemy półtorej łyżki mięsnego soku, którą należy podać pacjentowi, aby chorobę wypocił. Brzmi to jak jeden z&nbsp;pomysłów pana Jerzego Zięby, tym bardziej, że kuchmistrz musiał od chorego zapotrzebować sznur pereł i&nbsp;złotą monetę, a&nbsp;na koniec je schować – no i&nbsp;gdzie, jeśli nie do kieszeni? Raczej wątpliwe, żeby ich obecność w&nbsp;wywarze miała jakikolwiek wpływ na jego właściwości zdrowotne, smak czy nawet kolor. Jeżeli ktoś myślał, że jeśli to barszcz był biały, to może rosół na czerwonym złotym był ową czerwoną zupą, to raczej się zawiedzie, bo czerwony złoty był z&nbsp;koloru złoty, a&nbsp;nie czerwony, a&nbsp;poza tym złoto nie rozpuszcza się w&nbsp;wodzie (chyba że królewskiej, a&nbsp;ta nie nadaje się do konsumpcji). Trzeba założyć, że rosół ten, tak jak każdy dobry rosół, nawet gotowany bez złota, był barwy złotej – a&nbsp;więc ani czerwony, ani biały.
+
Widać, że tym "przezacnym",<ref>S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/82 s.&nbsp;71]</ref> jak określił go sam Czerniecki, specyfikiem mogli się leczyć tylko najbogatsi chorzy. Z&nbsp;całego jelenia, wołu, ćwierci barana, czterech kuropatw i&nbsp;jednego kapłona uzyskujemy półtorej łyżki mięsnego soku, którą należy podać pacjentowi, aby chorobę wypocił. Brzmi to jak jeden z&nbsp;pomysłów pana Jerzego Zięby, tym bardziej, że kuchmistrz musiał od chorego zapotrzebować sznur pereł i&nbsp;złotą monetę, a&nbsp;na koniec je schować – no i&nbsp;gdzie, jeśli nie do kieszeni? Raczej wątpliwe, żeby ich obecność w&nbsp;wywarze miała jakikolwiek wpływ na jego właściwości zdrowotne, smak czy nawet kolor. Jeżeli ktoś myślał, że jeśli to barszcz był biały, to może rosół na czerwonym złotym był ową czerwoną zupą, to raczej się zawiedzie, bo czerwony złoty był z&nbsp;koloru złoty, a&nbsp;nie czerwony, a&nbsp;poza tym złoto nie rozpuszcza się w&nbsp;wodzie (chyba że królewskiej, a&nbsp;ta nie nadaje się do konsumpcji). Trzeba założyć, że rosół ten, tak jak każdy dobry rosół, nawet gotowany bez złota, był barwy złotej – a&nbsp;więc ani czerwony, ani biały.
  
 
Na potrzeby naszej rekonstrukcji proponuję wziąć jednak inny przepis na rosół. Nie na rosół-lekarstwo o&nbsp;wątpliwej zresztą skuteczności, ale porządny rosół obiadowy. Akurat od takiego właśnie przepisu zaczyna się pierwszy rozdział ''Compendium''.
 
Na potrzeby naszej rekonstrukcji proponuję wziąć jednak inny przepis na rosół. Nie na rosół-lekarstwo o&nbsp;wątpliwej zresztą skuteczności, ale porządny rosół obiadowy. Akurat od takiego właśnie przepisu zaczyna się pierwszy rozdział ''Compendium''.
Line 211: Line 235:
  
 
{{ Cytat  
 
{{ Cytat  
| <poem>Owe ryby! Łososie suche, dunajeckie,
+
| <poem>And those fish! Great smoked salmon from Danube afar,
 +
Caspian sturgeon, Venetian and Turkish caviar,
 +
Pike and cousin luce, each one a full cubit long,
 +
The flounder and mature carp, carp "royal" and young!</poem>
 +
| oryg = <poem>Owe ryby! Łososie suche, dunajeckie,
 
Wyzyny, kawijary weneckie, tureckie,
 
Wyzyny, kawijary weneckie, tureckie,
 
Szczuki główne i&nbsp;szczuki podgłówne, łokietne,
 
Szczuki główne i&nbsp;szczuki podgłówne, łokietne,
 
Flądry i&nbsp;karpie ćwiki, i&nbsp;karpie szlachetne!</poem>
 
Flądry i&nbsp;karpie ćwiki, i&nbsp;karpie szlachetne!</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 148–151}}
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 148–151}}
  
[[File:Snyders Fish stall.jpg|thumb|''Owe ryby!''<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wers 148</ref><br>Obraz Fransa Snydersa (1630).]]
+
[[File:Snyders Fish stall.jpg|thumb|"''Those fish!''"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verse 148</ref><br>Painted by Frans Snyders (1630).]]
  
Tutaj też widać, że Mickiewicz po prostu wypisał różne gatunki ryb ze wspomnianego już „memoriału generalnego”, czyli listy produktów z&nbsp;początku ''Compendium''. Pełna lista „rybnych potrzeb” wygląda następująco:
+
Tutaj też widać, że Mickiewicz po prostu wypisał różne gatunki ryb ze wspomnianego już "memoriału generalnego", czyli listy produktów z&nbsp;początku ''Compendium''. Pełna lista "rybnych potrzeb" wygląda następująco:
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
Line 226: Line 254:
 
}}
 
}}
  
„Wyzina” to inna nazwa bieługi, dużej ryby jesiotrowatej. Szczuka to to samo co szczupak, przy czym ryba ta nosiła różne nazwy w&nbsp;zależności od wieku i&nbsp;rozmiaru. Czerniecki rozróżnia obłączki (najmniejsze), dalej szczupaki półmiskowe, łokietne, podgłówne i&nbsp;główne. Karpie podobnie dzieli na ćwiki i&nbsp;półmiskowe, te ostatnie przemianowane przez Mickiewicza na „szlachetne”. Widzimy też w&nbsp;tym spisie wspomnianą wcześniej pomuchlę – tuż obok dorsza, choć pisałem już, że dorsz i&nbsp;pomuchla to to samo. Ale niektóre ryby tego samego gatunku nazywano też różnie w&nbsp;zależności od akwenu pochodzenia. Dorsza bałtyckiego nazywano więc „pomuchlą”, a&nbsp;złowionego gdzie indziej – „dorszem”.
+
"Wyzina" to inna nazwa bieługi, dużej ryby jesiotrowatej. Szczuka to to samo co szczupak, przy czym ryba ta nosiła różne nazwy w&nbsp;zależności od wieku i&nbsp;rozmiaru. Czerniecki rozróżnia obłączki (najmniejsze), dalej szczupaki półmiskowe, łokietne, podgłówne i&nbsp;główne. Karpie podobnie dzieli na ćwiki i&nbsp;półmiskowe, te ostatnie przemianowane przez Mickiewicza na "szlachetne". Widzimy też w&nbsp;tym spisie wspomnianą wcześniej pomuchlę – tuż obok dorsza, choć pisałem już, że dorsz i&nbsp;pomuchla to to samo. Ale niektóre ryby tego samego gatunku nazywano też różnie w&nbsp;zależności od akwenu pochodzenia. Dorsza bałtyckiego nazywano więc "pomuchlą", a&nbsp;złowionego gdzie indziej – "dorszem".
  
 
Tak więc gatunków ryb mamy sporo, ale co z&nbsp;konkretnymi potrawami? Tu już trochę gorzej; Mickiewicz w&nbsp;opisie uczty wspomniał o&nbsp;tylko jednym rybnym specjale, który podano pod koniec biesiady jako danie popisowe kuchmistrza Hreczechy.
 
Tak więc gatunków ryb mamy sporo, ale co z&nbsp;konkretnymi potrawami? Tu już trochę gorzej; Mickiewicz w&nbsp;opisie uczty wspomniał o&nbsp;tylko jednym rybnym specjale, który podano pod koniec biesiady jako danie popisowe kuchmistrza Hreczechy.
Line 233: Line 261:
  
 
{{ Cytat  
 
{{ Cytat  
| <poem>W końcu sekret kucharski: ryba niekrojona,
+
| <poem>Last, a master-chef's tour de force comes into view:
 +
A fish uncut, with head fried, its middle baked through,
 +
At its tail end and swimming in sauce, a ragout.</poem>
 +
| oryg = <poem>W końcu sekret kucharski: ryba niekrojona,
 
U głowy przysmażona, we środku pieczona,
 
U głowy przysmażona, we środku pieczona,
 
A mająca potrawkę z&nbsp;sosem u&nbsp;ogona.</poem>
 
A mająca potrawkę z&nbsp;sosem u&nbsp;ogona.</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 152–154}}
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 152–154}}
  
Jest to oczywiście drugi sekret kuchmistrzowski na „jedną rybę całą, nierozdzielną, na troje gotowaną”, z&nbsp;tym że u&nbsp;Czernieckiego jest „warzony środek {{...}}, smażona głowa, a&nbsp;ogon pieczony”,<ref>S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/78 s.&nbsp;67]</ref> czyli trochę inny układ. No i&nbsp;nie może to być jakakolwiek ryba, tylko szczupak, bo jest zarazem rybą odpowiednio szlachetną i&nbsp;odpowiednio długą. Koncept jest w&nbsp;sumie dość prosty: szczupaka trzeba nadziać na rożen i&nbsp;opiekać nad węglami; część, która ma być gotowana, obwija się szmatką i&nbsp;polewa posoloną wodą z&nbsp;octem, część smażoną polewa się olejem i&nbsp;posypuje mąką; a&nbsp;część, pieczoną, po prostu się piecze. A&nbsp;tak wygląda cały przepis podany przez Czernieckiego:
+
Jest to oczywiście drugi sekret kuchmistrzowski na "jedną rybę całą, nierozdzielną, na troje gotowaną", z&nbsp;tym że u&nbsp;Czernieckiego jest "warzony środek {{...}}, smażona głowa, a&nbsp;ogon pieczony",<ref>S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/78 s.&nbsp;67]</ref> czyli trochę inny układ. No i&nbsp;nie może to być jakakolwiek ryba, tylko szczupak, bo jest zarazem rybą odpowiednio szlachetną i&nbsp;odpowiednio długą. Koncept jest w&nbsp;sumie dość prosty: szczupaka trzeba nadziać na rożen i&nbsp;opiekać nad węglami; część, która ma być gotowana, obwija się szmatką i&nbsp;polewa posoloną wodą z&nbsp;octem, część smażoną polewa się olejem i&nbsp;posypuje mąką; a&nbsp;część, pieczoną, po prostu się piecze. A&nbsp;tak wygląda cały przepis podany przez Czernieckiego:
  
 
[[File:Szczuka całkiem nierozdzielna 2.jpg|thumb|left|Część smażona szczupaka posypuje się bułką tartą.]]
 
[[File:Szczuka całkiem nierozdzielna 2.jpg|thumb|left|Część smażona szczupaka posypuje się bułką tartą.]]
Line 256: Line 287:
  
 
{{ Cytat  
 
{{ Cytat  
| <poem>{{...}} U&nbsp;Moskalów lada jenerał, Mospanie,
+
| <poem>{{...}} Any Muscovite general puts on a great show,
 +
Like a pike cooked in saffron, all glitter and glow.</poem>
 +
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book IV, verses 402–403
 +
| oryg = <poem>{{...}} U&nbsp;Moskalów lada jenerał, Mospanie,
 
To tak świeci się w&nbsp;złocie jak szczupak w&nbsp;szafranie.</poem>
 
To tak świeci się w&nbsp;złocie jak szczupak w&nbsp;szafranie.</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga IV, wersy 402–403
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book IV, verses 402–403
 
}}
 
}}
  
U Mickiewicza szczupak w&nbsp;szafranie robi wprawdzie tylko za element poetyckiego porównania, ale było to swego czasu jedno z&nbsp;ulubionych dań rybnych polskiej szlachty, a&nbsp;szafran – jedną z&nbsp;ich ulubionych przypraw. Czerniecki opisywał typowo polskie potrawy właśnie jako „szafranne [i] pieprzne”.<ref>S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/20 s.&nbsp;9]</ref> Ale, że szczupak już był, to teraz w&nbsp;szafranowym sosie zróbmy sobie łososia, który – według Czernieckiego – „w naszej Polszcze jest najsubtelniejszego smaku.Pierwszy przepis drugiego rozdziału ''Compendium'' jest właśnie na „łososia [na] żółto po królewsku”.
+
U Mickiewicza szczupak w&nbsp;szafranie robi wprawdzie tylko za element poetyckiego porównania, ale było to swego czasu jedno z&nbsp;ulubionych dań rybnych polskiej szlachty, a&nbsp;szafran – jedną z&nbsp;ich ulubionych przypraw. Czerniecki opisywał typowo polskie potrawy właśnie jako "szafranne [i] pieprzne".<ref>S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/20 s.&nbsp;9]</ref> Ale, że szczupak już był, to teraz w&nbsp;szafranowym sosie zróbmy sobie łososia, który – według Czernieckiego – "w naszej Polszcze jest najsubtelniejszego smaku." Pierwszy przepis drugiego rozdziału ''Compendium'' jest właśnie na "łososia [na] żółto po królewsku".
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
Line 277: Line 311:
  
 
== Dania mięsne ==
 
== Dania mięsne ==
[[File:Alexander Adriaenssen - Still life with a&nbsp;ham and chicken on silver plates, glasses of wine and beer, a&nbsp;bread roll, a&nbsp;peeled lemon and an earthenware jug on a&nbsp;table draped with a&nbsp;grey cloth.jpg|thumb|left|''Zresztą zaś mięs wszelakich był wielki dostatek…''<ref>A. Mickiewcz, ''op. cit.'', księga XI, wers 147</ref><br>Obraz Alexandra Adriaenssena (XVII&nbsp;w.)]]
+
[[File:Alexander Adriaenssen - Still life with a&nbsp;ham and chicken on silver plates, glasses of wine and beer, a&nbsp;bread roll, a&nbsp;peeled lemon and an earthenware jug on a&nbsp;table draped with a&nbsp;grey cloth.jpg|thumb|left|"''For the rest, of all viands there was a great stock…''"<ref>A. Mickiewcz, ''op. cit.'', Book XI, verse 147</ref><br>Painted by Alexander Adriaenssen (17th century).]]
  
 
Przejdźmy do mięs. Tu musimy w&nbsp;jeszcze większym zakresie polegać na własnej fantazji, bo poeta żadnej potrawy mięsnej w&nbsp;opisie uczty nie wymienił. Wiemy tylko z&nbsp;księgi XI, a&nbsp;więc z&nbsp;opisu przygotowania uczty, że mięs było dużo i&nbsp;różnych.
 
Przejdźmy do mięs. Tu musimy w&nbsp;jeszcze większym zakresie polegać na własnej fantazji, bo poeta żadnej potrawy mięsnej w&nbsp;opisie uczty nie wymienił. Wiemy tylko z&nbsp;księgi XI, a&nbsp;więc z&nbsp;opisu przygotowania uczty, że mięs było dużo i&nbsp;różnych.
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| <poem>Inni na rożny sadzą ogromne pieczenie
+
| <poem>Yet others, huge roasts onto enormous spits drag
 +
Of veal, venison, haunches of wild boar and stag;
 +
They pluck mountains of game birds, great down clouds arouse,
 +
All denuded lie heath cocks, and chickens, and grouse. {{...}}
 +
For the rest, of all viands there was a great stock,
 +
Put together from larder, and from butcher's block,
 +
From the forests, from neighbours, from far and from near {{...}}</poem>
 +
| oryg = <poem>Inni na rożny sadzą ogromne pieczenie
 
Wołowe, sarnie, combry dzicze i&nbsp;jelenie;
 
Wołowe, sarnie, combry dzicze i&nbsp;jelenie;
 
Ci skubią stosy ptactwa, lecą puchów chmury,
 
Ci skubią stosy ptactwa, lecą puchów chmury,
Line 289: Line 330:
 
Co się zgromadzić dało i&nbsp;z domu, i&nbsp;z jatek,
 
Co się zgromadzić dało i&nbsp;z domu, i&nbsp;z jatek,
 
I z&nbsp;lasów, i&nbsp;z sąsiedztwa, z&nbsp;bliska i&nbsp;z daleka {{...}}</poem>
 
I z&nbsp;lasów, i&nbsp;z sąsiedztwa, z&nbsp;bliska i&nbsp;z daleka {{...}}</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XI, wersy 138–149
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XI, verses 138–149
 
}}
 
}}
  
 
Głównie, jak widać, były to mięsa pieczone. Co ciekawe, Czerniecki nie umieścił w&nbsp;swoim ''Compendium'' prawie żadnych instrukcji, jak piec mięso. Pewnie uznał, że nie ma o&nbsp;czym pisać; nabijasz na rożen i&nbsp;opiekasz nad ogniem, żadna filozofia. Dlatego zdecydowana większość jego przepisów jest na mięsa duszone lub gotowane. Ale pod koniec pierwszego rozdziału zamieścił na szczęście dziesięć dodatkowych receptur na kondymenty, czyli sosy, do pieczystego: grzybowy, czosnkowy, musztardowy, jałowcowy, kalafiorowy, kaparowy, limonkowy, sardelowy (''anchois''), ostrygowy… Ale my wybierzemy ten najprostszy, a&nbsp;zarazem chyba najbardziej polski, czyli cebulowy.
 
Głównie, jak widać, były to mięsa pieczone. Co ciekawe, Czerniecki nie umieścił w&nbsp;swoim ''Compendium'' prawie żadnych instrukcji, jak piec mięso. Pewnie uznał, że nie ma o&nbsp;czym pisać; nabijasz na rożen i&nbsp;opiekasz nad ogniem, żadna filozofia. Dlatego zdecydowana większość jego przepisów jest na mięsa duszone lub gotowane. Ale pod koniec pierwszego rozdziału zamieścił na szczęście dziesięć dodatkowych receptur na kondymenty, czyli sosy, do pieczystego: grzybowy, czosnkowy, musztardowy, jałowcowy, kalafiorowy, kaparowy, limonkowy, sardelowy (''anchois''), ostrygowy… Ale my wybierzemy ten najprostszy, a&nbsp;zarazem chyba najbardziej polski, czyli cebulowy.
  
[[File:Pieczeń po huzarsku.jpg|thumb|''Na rożny sadzą ogromne pieczenie wołowe…''<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XI, wersy 138–139</ref><br>Pieczeń po huzarsku, czyli z cebulowym kondymentem, w wykonaniu pani Moniki Śmigielskiej, autorki bloga [http://www.kuchennykredens.pl/gwozdz-odswietnego-obiadu-wojna-zapomniana-pieczen-huzarska/ „Kuchenny Kredens”,] gdzie można też znaleźć badziej współczesny przepis.]]
+
[[File:Pieczeń po huzarsku.jpg|thumb|"''Others, huge roasts onto enormous spits drag…''"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XI, verses 138–139</ref><br>Pieczeń po huzarsku, czyli z cebulowym kondymentem, w wykonaniu pani Moniki Śmigielskiej, autorki bloga [http://www.kuchennykredens.pl/gwozdz-odswietnego-obiadu-wojna-zapomniana-pieczen-huzarska/ "Kuchenny Kredens",] gdzie można też znaleźć badziej współczesny przepis.]]
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
Line 301: Line 342:
 
}}
 
}}
  
Ponacinana pieczeń wołowa, w&nbsp;nacięcia której nakłada się farsz cebulowy, to potrawa, która w&nbsp;polskiej kuchni funkcjonuje do dzisiaj. W&nbsp;XIX&nbsp;w. nazwano ją „pieczenią po huzarsku”, bo pasy żółtego nadzienia na rumianej pieczeni przypominały naszym przodkom ozdobny szamerunek na huzarskich mundurach.  
+
Ponacinana pieczeń wołowa, w&nbsp;nacięcia której nakłada się farsz cebulowy, to potrawa, która w&nbsp;polskiej kuchni funkcjonuje do dzisiaj. W&nbsp;XIX&nbsp;w. nazwano ją "pieczenią po huzarsku", bo pasy żółtego nadzienia na rumianej pieczeni przypominały naszym przodkom ozdobny szamerunek na huzarskich mundurach.  
  
 
Z poetyckiego przekazu wiemy też, że na uczcie podano pieczony drób. Co więcej, nie zagospodarowaliśmy jeszcze kawioru, o&nbsp;którym również wiemy, że był. Okazuje się, że pieczony kapłon doskonale się łączy z&nbsp;kawiorem (jeśli wierzyć Czernieckiemu). Oto ostatni, setny, przepis z&nbsp;pierwszego rozdziału jego dzieła:
 
Z poetyckiego przekazu wiemy też, że na uczcie podano pieczony drób. Co więcej, nie zagospodarowaliśmy jeszcze kawioru, o&nbsp;którym również wiemy, że był. Okazuje się, że pieczony kapłon doskonale się łączy z&nbsp;kawiorem (jeśli wierzyć Czernieckiemu). Oto ostatni, setny, przepis z&nbsp;pierwszego rozdziału jego dzieła:
Line 312: Line 353:
 
Nie będziemy tu rozstrzygać, czy ma to być kawior wenecki czy turecki. Każdy może nałożyć takiego, jaki ma.
 
Nie będziemy tu rozstrzygać, czy ma to być kawior wenecki czy turecki. Każdy może nałożyć takiego, jaki ma.
  
A żeby wykorzystać brunelle, czyli suszone śliwki, zrobimy sobie potrawę z&nbsp;mięsa duszonego, dajmy na to, cielęcego. Przepis na „potrawę z&nbsp;brunellami” opisał Czerniecki tymi słowami:
+
A żeby wykorzystać brunelle, czyli suszone śliwki, zrobimy sobie potrawę z&nbsp;mięsa duszonego, dajmy na to, cielęcego. Przepis na "potrawę z&nbsp;brunellami" opisał Czerniecki tymi słowami:
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
Line 344: Line 385:
  
 
{{ Cytat  
 
{{ Cytat  
| <poem>Tymczasem goście, potraw czekający w&nbsp;sali,
+
| <poem>The guests meanwhile, awaiting their meal in the hall,
 +
With surprise let their gaze on the centrepiece fall,
 +
Which fine metal and just as fine handcraft displayed.</poem>
 +
| oryg = <poem>Tymczasem goście, potraw czekający w&nbsp;sali,
 
Z zadziwieniem na wielki serwis poglądali,
 
Z zadziwieniem na wielki serwis poglądali,
Którego równie drogi kruszec jak robota.
+
Którego równie drogi kruszec jak robota.</poem>
</poem>
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 25–27}}
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 25–27}}
 
  
Co to takiego, ów serwis? Wyobraźcie sobie trzymacz do solniczki i&nbsp;pieprzniczki. Czasem można spotkać takie bardziej rozbudowane, z&nbsp;ampułkami na ocet i&nbsp;oliwę, czy uchwytem na serwetki. A&nbsp;teraz wyobraźcie sobie taki zestaw, ale rozbudowany do monstrualnych rozmiarów, tak że zajmuje pół stołu, a&nbsp;do tego bogato zdobiony. Coś takiego właśnie nazywano serwisem, albo z&nbsp;francuska ''surtout de table''(wym.: ''sjur-tude tabl'', dosłownie: „na całym stole”).  
+
Co to takiego, ów serwis? Wyobraźcie sobie trzymacz do solniczki i&nbsp;pieprzniczki. Czasem można spotkać takie bardziej rozbudowane, z&nbsp;ampułkami na ocet i&nbsp;oliwę, czy uchwytem na serwetki. A&nbsp;teraz wyobraźcie sobie taki zestaw, ale rozbudowany do monstrualnych rozmiarów, tak że zajmuje pół stołu, a&nbsp;do tego bogato zdobiony. Coś takiego właśnie nazywano serwisem, albo z&nbsp;francuska "''surtout de table''" (wym.: ''sjur-tude tabl'', dosłownie: "na całym stole").  
  
Ten serwis, który Wojski na specjalną okazję wydobył z&nbsp;soplicowskiego lamusa, był olbrzymi nawet jak na barokowe standardy. Na tafli wielkości „karetnego koła”<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wers 34</ref> stało co najmniej trzydzieści „niewielkich z&nbsp;porcelany wydętych” figurek „w polskich strojach”.<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 42–43</ref> Figurki te przedstawiały scenę z&nbsp;życia polskich sejmików – kampanię wyborczą, liczenie głosów, nieskuteczne weto, radość zwycięzcy i&nbsp;rozpacz żony przegranego. Nie będę się tu wdawał w&nbsp;szczegóły; kto chce, niech przeczyta opis Hreczechy, który pan Podkomorzy skwitował słowami: „prawda, że sejmik ciekawy, ale my głodni, każ Wać przynosić potrawy.<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 122–123</ref>
+
Ten serwis, który Wojski na specjalną okazję wydobył z&nbsp;soplicowskiego lamusa, był olbrzymi nawet jak na barokowe standardy. Na tafli wielkości "karetnego koła"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verse 34</ref> stało co najmniej trzydzieści "niewielkich z&nbsp;porcelany wydętych" figurek "w polskich strojach".<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 42–43</ref> Figurki te przedstawiały scenę z&nbsp;życia polskich sejmików – kampanię wyborczą, liczenie głosów, nieskuteczne weto, radość zwycięzcy i&nbsp;rozpacz żony przegranego. Nie będę się tu wdawał w&nbsp;szczegóły; kto chce, niech przeczyta opis Hreczechy, który pan Podkomorzy skwitował słowami: "prawda, że sejmik ciekawy, ale my głodni, każ Wać przynosić potrawy."<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 122–123</ref>
  
[[File:Kazimierz Mrówczyński, Soplicowo - Arcyserwis.jpg|thumb|<poem><i>Tymczasem goście, potraw czekający w&nbsp;sali,
+
[[File:Kazimierz Mrówczyński, Soplicowo - Arcyserwis.jpg|thumb|<poem>"<i>The guests meanwhile, awaiting their meal in the hall,
Z zadziwieniem na wielki serwis poglądali, {{...}}
+
With surprise let their gaze on the centrepiece fall, {{...}}
Dziś ze skarbca dobyty zajął środek stoła
+
Taken out of the strongroom today for this meal,
Ogromnym kręgiem na kształt karetnego koła.</i><ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 25–26, 33–34</ref>
+
The table's centre graced like a huge carriage wheel.</i>"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 25–26, 33–34</ref>
Ilustracja Kazimierza Mrówczyńskiego (1898).</poem>]]
+
Illustration by Kazimierz Mrówczyński (1898).</poem>]]
  
 
Zamiast tego, skupmy się na tym, co w&nbsp;tym serwisie było z&nbsp;produktów spożywczych, choć oczywiście były one bardziej do ozdoby niż do jedzenia – coś, jak współczesne dekoracje tortów z&nbsp;cukrowego fondantu (np. takie cuda, [https://www.facebook.com/pg/pinarosacakes/photos jak moja siostra robi]). Uwaga, teraz będzie dłuższy kawałek trzynastozgłoskowca, ale myślę, że warto przeczytać do końca.
 
Zamiast tego, skupmy się na tym, co w&nbsp;tym serwisie było z&nbsp;produktów spożywczych, choć oczywiście były one bardziej do ozdoby niż do jedzenia – coś, jak współczesne dekoracje tortów z&nbsp;cukrowego fondantu (np. takie cuda, [https://www.facebook.com/pg/pinarosacakes/photos jak moja siostra robi]). Uwaga, teraz będzie dłuższy kawałek trzynastozgłoskowca, ale myślę, że warto przeczytać do końca.
  
[[File:Serwis.jpg|thumb|<poem><i>Na krawędziach naczynia stoją dla ozdoby
+
[[File:Serwis.jpg|thumb|<poem>"<i>Round the edge of the platter stood neatly displayed
Niewielkie z&nbsp;porcelany wydęte osoby…</i><ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 41–42</ref>
+
Scores of little blown figures of porcelain made…</i>"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 41–42</ref>
Serwis z&nbsp;porcelany miśnieńskiej (ok. 1760), Muzeum Sztuki przy Szkole Wzornictwa w&nbsp;Providence.</poem>]]
+
A Meissen-porcelaine centrepiece (ca. 1760), Muzeum Sztuki przy Szkole Wzornictwa w&nbsp;Providence.</poem>]]
  
 
{{ Cytat  
 
{{ Cytat  
| <poem>Serwis ten był nalany ode dna po brzegi
+
| <poem>Rim to rim this grand object, replete with the glow
 +
Of meringues and white sugars, fine, powdered like snow,
 +
To perfection a winter's cold landscape portrayed;
 +
With a black wood, enormous, of confiture made,
 +
By whose edge stood, in hamlets and settlements, homes
 +
Not with frost covered, rather with sugary foams {{...}}
 +
But the centrepiece meanwhile was changing its hue,
 +
And, of winter's snows stripped, it rich greenery grew.
 +
For, gradually warmed by the heat of the day
 +
The light sugary ices had melted away
 +
And disclosed a foundation till now hid from view;
 +
So the landscape now mimicked a season quite new,
 +
Gleaming with multi-coloured and verdant spring show.
 +
Various grain in the fields sprout and like mushrooms grow,
 +
Saffron flourishing wheatfields their golden wave ears,
 +
A rye-field, in apparel of silver, appears,
 +
Also buckwheat, created from chocolate with care,
 +
And orchards blooming richly with apple and pear.
 +
The guests have no time Summer's rich gifts to enjoy,
 +
Plead, the Tribune should not let cruel Autumn destroy
 +
Summer's bounty; but vainly! Relentlessly rolled
 +
On their courses the planets; the grain, painted gold,
 +
Slowly melts while absorbing the warmth of the hall,
 +
The grasses had now yellowed, leaves redden and fall
 +
As if they were knocked off by a stiff autumn breeze;
 +
Until, finally, these once magnificent trees
 +
Now, as if stripped completely by hail, winds and rains,
 +
Stand quite naked – enacted by cinnamon canes;
 +
And, imitating pines, some small branches of laurel,
 +
But with carraway seeds, and not cones, for apparel.
 +
The guests started, while drinking, the woods to attack,
 +
Breaking off roots and branches and stumps for a snack.</poem>
 +
| oyrg = <poem>Serwis ten był nalany ode dna po brzegi
 
Piankami i&nbsp;cukrami białymi jak śniegi:
 
Piankami i&nbsp;cukrami białymi jak śniegi:
 
Udawał przewybornie krajobraz zimowy;
 
Udawał przewybornie krajobraz zimowy;
Line 399: Line 474:
 
Goście pijący wino zaczęli gałązki,
 
Goście pijący wino zaczęli gałązki,
 
Pnie i&nbsp;korzenie zrywać i&nbsp;gryźć dla zakąski.</poem>
 
Pnie i&nbsp;korzenie zrywać i&nbsp;gryźć dla zakąski.</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 35–40, 159–184}}
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 35–40, 159–184}}
  
[[File:Piana na krzaku rozmarynowym.jpg|thumb|left|<poem><i>Lekka, ciepłem letnim powoli rozgrzana,
+
[[File:Piana na krzaku rozmarynowym.jpg|thumb|left|<poem>"<i>Warmed by the heat of the day
Roztopiła się lodu cukrowego piana…</i><ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 159–162</ref>
+
The light sugary ices had melted away…</i>"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 159–162</ref>
Krzak rozmarynowy oblany pianą (która zdążyła już częściowo spłynąć) i&nbsp;obłożony ulipkami – [https://www.facebook.com/kuchniastaropolska/photos/a.179545782062573/290733010943849/?type=3&theater dzieło pani Marty Stelmach na konkurs „Smaki Lubelszczyzny”] (2013).</poem>]]
+
Krzak rozmarynowy oblany pianą (która zdążyła już częściowo spłynąć) i&nbsp;obłożony ulipkami – [https://www.facebook.com/kuchniastaropolska/photos/a.179545782062573/290733010943849/?type=3&theater dzieło pani Marty Stelmach na konkurs "Smaki Lubelszczyzny"] (2013).</poem>]]
  
Krajobraz zimowy zrobiony z&nbsp;„piany”, czyli bitej śmietany na słodko, to jeszcze jeden koncept na barokową iluzję kulinarną wzięty z&nbsp;''Compendium'' Czernieckiego. W&nbsp;wersji oryginalnej lało się ją na krzak rozmarynu, który z&nbsp;kolei obkładało się ulipkami, czyli krótkimi rurkami z&nbsp;kremem. Razem miało to udawać choinkę przykrytą czapą śniegu i&nbsp;leżące wokół niej szyszki. A&nbsp;robiło się to tak:
+
Krajobraz zimowy zrobiony z&nbsp;"piany", czyli bitej śmietany na słodko, to jeszcze jeden koncept na barokową iluzję kulinarną wzięty z&nbsp;''Compendium'' Czernieckiego. W&nbsp;verseji oryginalnej lało się ją na krzak rozmarynu, który z&nbsp;kolei obkładało się ulipkami, czyli krótkimi rurkami z&nbsp;kremem. Razem miało to udawać choinkę przykrytą czapą śniegu i&nbsp;leżące wokół niej szyszki. A&nbsp;robiło się to tak:
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
Line 411: Line 486:
 
| źródło = S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/101 s.&nbsp;90] }}
 
| źródło = S. Czerniecki, ''op. cit.'', [https://polona.pl/item/compendium-fercvlorvm-albo-zebranie-potraw,MzQ5MDIzMw/101 s.&nbsp;90] }}
 
{{clear}}
 
{{clear}}
[[File:Lody szafranowe.jpg|thumb|<poem><i>Ale goście tymczasem skończyli jeść lody
+
[[File:Lody szafranowe.jpg|thumb|<poem>"<i>The guests to the courtyard repaired,
I z&nbsp;zamku na dziedziniec wyszli dla ochłody.</i><ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 488–489</ref>
+
Having finished their ices, to taste the cool air.</i>"<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 488–489</ref>
 
Lody szafranowe Bogdana Gałązki z&nbsp;restauracji Gothic w&nbsp;Malborku.</poem>]]
 
Lody szafranowe Bogdana Gałązki z&nbsp;restauracji Gothic w&nbsp;Malborku.</poem>]]
  
Ta piana z&nbsp;czasem spływała z&nbsp;krzaka, co dawało efekt odwilży: po zimie przychodzą wiosna i&nbsp;lato. Odsłoniły się las zrobiony z&nbsp;czekolady, gryka z&nbsp;czekolady, jabłonie i&nbsp;grusze – nie wiem, może z&nbsp;jakiegoś jabłkowo-gruszkowego musu? I&nbsp;szafranowa pszenica, co chyba nie oznacza gołych pręcików krokusa uprawnego, ale jakąś masę zabarwioną na żółto szafranem. A&nbsp;jeżeli chwilę potem „zboża malowane złotem, nabrawszy ciepła w&nbsp;izbie powoli topnieją”,<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 174–175</ref> to chyba nie mogło to być nic innego niż lody szafranowe. To byłaby iście barokowa przewrotność: śnieg  zrobiony z&nbsp;letniej piany, a&nbsp;letnie zboże – z&nbsp;lodów. Przepisu na lody Czerniecki nie podaje. Ale wiem, że pyszne lody szafranowe, z&nbsp;dodatkiem korzenia orchidei, który nadaje im niesamowitą krówkową konsystencję, można dostać [https://gothic.com.pl/ w&nbsp;restauracji Gothic] na dawnym zamku wielkiego mistrza krzyżackiego; dla samych tych lodów warto wybrać się do Malborka.
+
Ta piana z&nbsp;czasem spływała z&nbsp;krzaka, co dawało efekt odwilży: po zimie przychodzą wiosna i&nbsp;lato. Odsłoniły się las zrobiony z&nbsp;czekolady, gryka z&nbsp;czekolady, jabłonie i&nbsp;grusze – nie wiem, może z&nbsp;jakiegoś jabłkowo-gruszkowego musu? I&nbsp;szafranowa pszenica, co chyba nie oznacza gołych pręcików krokusa uprawnego, ale jakąś masę zabarwioną na żółto szafranem. A&nbsp;jeżeli chwilę potem "zboża malowane złotem, nabrawszy ciepła w&nbsp;izbie powoli topnieją",<ref>A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 174–175</ref> to chyba nie mogło to być nic innego niż lody szafranowe. To byłaby iście barokowa przewrotność: śnieg  zrobiony z&nbsp;letniej piany, a&nbsp;letnie zboże – z&nbsp;lodów. Przepisu na lody Czerniecki nie podaje. Ale wiem, że pyszne lody szafranowe, z&nbsp;dodatkiem korzenia orchidei, który nadaje im niesamowitą krówkową konsystencję, można dostać [https://gothic.com.pl/ w&nbsp;restauracji Gothic] na dawnym zamku wielkiego mistrza krzyżackiego; dla samych tych lodów warto wybrać się do Malborka.
  
 
Na koniec zostały już tylko laski cynamonu i&nbsp;gałązki laurowe, oblepione (nie bardzo wiadomo jak) ziarenkami kminu. I&nbsp;nie jestem pewien, czy takie gałązki nadawałyby się jako zakąska. Prędzej można wyobrazić sobie jakieś kminowe, czy kminkowe, paluszki.  
 
Na koniec zostały już tylko laski cynamonu i&nbsp;gałązki laurowe, oblepione (nie bardzo wiadomo jak) ziarenkami kminu. I&nbsp;nie jestem pewien, czy takie gałązki nadawałyby się jako zakąska. Prędzej można wyobrazić sobie jakieś kminowe, czy kminkowe, paluszki.  
Line 422: Line 497:
  
 
{{ Cytat
 
{{ Cytat
| <poem>Goście ani pytali nazwiska potrawy,
+
| <poem>The guests neither inquired what this dish might be called,
 +
Nor the curious receipt did their interest hold,
 +
On the food they with soldiers' good appetites fell,
 +
And with copious Hungarian wine washed it down well.</poem>
 +
| oryg = <poem>Goście ani pytali nazwiska potrawy,
 
Ani ich zastanowił ów sekret ciekawy,
 
Ani ich zastanowił ów sekret ciekawy,
 
Wszystko prędko z&nbsp;żołnierskim jedli apetytem,
 
Wszystko prędko z&nbsp;żołnierskim jedli apetytem,
 
Kieliszki napełniając węgrzynem obfitym.</poem>
 
Kieliszki napełniając węgrzynem obfitym.</poem>
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', księga XII, wersy 155–158}}
+
| źródło = A. Mickiewicz, ''op. cit.'', Book XII, verses 155–158}}
  
 
== Pełne ''menu'' ==
 
== Pełne ''menu'' ==
 
[[File:Menu uczty staropolskiej PL.jpg|center|class=full-page|Karta dań ostatniej uczty staropolskiej]]
 
[[File:Menu uczty staropolskiej PL.jpg|center|class=full-page|Karta dań ostatniej uczty staropolskiej]]
 
<!--
 
== Przepisy uwspółcześnione ==
 
=== Łosoś w&nbsp;szafranie ===
 
{{ Cytat
 
| Receptura dla 4 osób
 
* 80 dag filetu z&nbsp;łososia lub 4 dzwonka
 
* 2 pietruszki (korzeń)
 
* 100 ml białego wytrawnego wina
 
* 1 łyżka białego octu winnego
 
* 1 łyżka miodu
 
* kilka rodzynek
 
* 1 limonka
 
* szczypta szafranu
 
* szczypta cynamonu
 
* pieprz biały
 
* sól
 
* na sos: 4 cebule.
 
 
Jedną pietruszkę kroimy w&nbsp;kostkę, a&nbsp;drugą w&nbsp;słupki. Łososia i&nbsp;pietruszkę solimy oraz gotujemy w&nbsp;parze wodnej przez około 10 minut. Pomoże nam w&nbsp;tym specjalna wanienka do gotowania ryb z&nbsp;dziurkowanym wkładem. Przygotowujemy gąszcz cebulowy: cebulę rozdrabniamy, gotujemy, a&nbsp;następnie przecieramy przez sito. Ugotowanego łososia i&nbsp;pietruszkę wkładamy do naczynia żaroodpornego, zalewamy gąszczem, winem i&nbsp;dodajemy octu winnego, miodu, szafranu, cynamonu, rodzynek oraz pokrojoną w&nbsp;talarki limonkę. {{...}} Aby uzyskać ładny, złocisty i&nbsp;jednolity kolor, przed dodaniem szafranu do potrawy należy go najpierw namoczyć w&nbsp;niewielkiej ilości wody (np. w&nbsp;kieliszku) i&nbsp;dodać do potrawy tak powstały złocisty płyn. Gotowe danie dekorujemy plastrami limonki i&nbsp;podajemy na stół w&nbsp;naczyniu żaroodpornym. Jako dodatki polecamy ryż biały lub brązowy i&nbsp;mizerię z&nbsp;koperkiem.
 
| źródło =  {{Cyt
 
| nazwisko = Dumanowski
 
| imię    = Jarosław
 
| nazwisko2= Pawlas
 
| imię2    = Andrzej
 
| nazwisko3= Poznański
 
| imię3    = Jerzy
 
| tytuł    = Sekrety kuchmistrzowskie Stanisława Czernieckiego: Przepisy z&nbsp;najstarszej polskiej książki kucharskiej z&nbsp;1682 roku
 
| wydawca  = Muzeum Pałac Jana III w&nbsp;Wilanowie
 
| miejsce  = Warszawa
 
| rok      = 2012
 
}} }}
 
 
=== Pieczeń po huzarsku ===
 
{{ Cytat |
 
* 1 kg wołowiny
 
* 250 ml wywaru {{...}}
 
* sok z&nbsp;cytryny
 
* 1 cebula
 
* 1 łyżka mąki
 
* 3–4 łyżki masła
 
 
Farsz:
 
* 3 cebule
 
* 40 g startego chleba razowego
 
* 1 żółtko
 
* 3 łyżki msała
 
* sól, pieprz
 
 
Kawałek mięsa, tworzący zwartą bryłę, bijemy tłuczkiem i&nbsp;nacieramy sokiem z&nbsp;cytryny. Odstawiamy na 3 godziny do lodówki. W&nbsp;brytfannie podgrzewamy masło, mięso lekko oprószamy mąką i&nbsp;obsmażamy za wszystkich stron aż do zrumienienia. Wlewamy do brytfanny pół szklanki wywaru i&nbsp;dusimy mięso pod przykryciem około 50 minut, co jakiś czas przewracając. Gdy mięso zrobi się miękkie, wyjmujemy je na deseczkę i&nbsp;gdy przestygnie, ostrym nożem nacinamy głęboko cienkie plastry, tak by spód mięsa dobrze się trzymał. Przygotowujemy farsz: posiekaną cebulę szklimy na maśle, dodajemy starty chleb razowy, mieszamy i&nbsp;studzimy. Dodajemy żółtko, doprawiamy do smaku solą i&nbsp;pieprzem, i&nbsp;wyrabiamy na jednolita masę. Farsz nakładamy delikatnie w&nbsp;co drugie nacięcie i&nbsp;spinamy szpilkami do zrazów lub wykałaczkami, nadajemy pieczeni jej pierwotny kształt. Do sosu w&nbsp;brytfannie dodajemy pokrojoną w&nbsp;plasterki cebulę i&nbsp;odrobinę mąki. Zagotowujemy. Wkładamy pieczeń, dolewamy resztę wywaru, i&nbsp;dopiekamy 15–20 minut w&nbsp;piekarniku rozgrzanym do 200°C. Pieczeń przekładamy na półmisek, sos przecieramy przez sito i&nbsp;polewamy mięso. Dwa połączone plastry z&nbsp;farszem w&nbsp;środku stanowią jedną porcję.
 
| źródło = {{Cyt
 
| nazwisko = Kuroń
 
| imię    = Maciej
 
| tytuł    = Kuchnia polska: Kuchnia Rzeczypospolitej wielu narodów
 
| wydawca  = Czarna owca
 
| miejsce  = Warszawa
 
| rok      = 2004
 
| strony  = 395
 
}} }}
 
-->
 
  
 
{{Przypisy}}
 
{{Przypisy}}
Line 535: Line 554:
 
   | nazwisko r      = Marinelli
 
   | nazwisko r      = Marinelli
 
   | imię r          = Luigi
 
   | imię r          = Luigi
   | rozdział        = O&nbsp;„zagadce” Najświętszej Panny Kwietnej: przyczynek do Mickiewiczowskiej „mariologii”
+
   | rozdział        = O&nbsp;"zagadce" Najświętszej Panny Kwietnej: przyczynek do Mickiewiczowskiej "mariologii"
 
   | adres rozdziału = http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r2000-t91-n3/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r2000-t91-n3-s201-208/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r2000-t91-n3-s201-208.pdf
 
   | adres rozdziału = http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r2000-t91-n3/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r2000-t91-n3-s201-208/Pamietnik_Literacki_czasopismo_kwartalne_poswiecone_historii_i_krytyce_literatury_polskiej-r2000-t91-n3-s201-208.pdf
 
  | wydawca  =  Instytut Badań Literackich PAN
 
  | wydawca  =  Instytut Badań Literackich PAN

Revision as of 19:48, 2 April 2020

This post is part of the series:
Epic Cooking
Food and Drink in “Pan Tadeusz”,
the Polish National Epic
Forking around in Soplicowo
This post is part of the series:
Epic Cooking
Food and Drink in “Pan Tadeusz”,
the Polish National Epic
Forking around in Soplicowo

With a crash the hall's portals at last open fly,
Enters the Tribune wearing his cap, head held high,
He greets none, at the table does not take his place,
For the Tribune today wears a different face:
That of court-marshal: holding in one hand a large
Staff of office, and with it, as person in charge,
Shows the company their places, and seats every guest.

— {Cyt

, Book XII, verses 1–7 | oryg =

Na koniec z trzaskiem sali drzwi nawściąż otwarto.
Wchodzi pan Wojski w czapce i z głową zadartą,
Nie wita się i miejsca za stołem nie bierze,
Bo Wojski występuje w nowym charakterze,
Marszałka dworu. Laskę ma na znak urzędu,
I tą laską z kolei, jako mistrz obrzędu,
Wskazuje wszystkim miejsca i gości usadza.

| źródło-oryg = Adam Mickiewicz: Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie: Historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu Bookch wierszem, Lwów-Warszawa-Kraków: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1921 }}

Tymi słowami rozpoczyna się ostatnia, XII Book Pana Tadeusza, nad powstaniem której musiały czuwać aż trzy muzy: Kaliope (ta od poezji epickiej), Talia (odpowiedzialna za elementy humorystyczne) oraz, niewymieniana wśród klasycznej dziewiątki, Gastronomia. Inspirację do tej księgi, jak już ustaliliśmy wczoraj, zaczerpnął Mickiewicz z dwóch dawnych książek kucharskich, przy czym z jednej (Kucharza doskonałego Wojciecha Wielądki) wziął tylko tytuł, a z drugiej (Compendium ferculorum Stanisława Czernieckiego) – całą resztę.

Księga XII jest niemal w całości poświęcona fikcyjnej wprawdzie, ale ważnej, bo ostatniej prawdziwie staropolskiej uczcie, która odbywa się w opuszczonym zamku Horeszków, półtora kilometra od Soplicowa. Wojski Hreczecha, istny człowiek renesansu, który jeszcze w poprzedniej księdze, aż do godziny 16, robił za kuchmistrza, teraz zastąpił packę na muchy laską marszałkowską i jest już mistrzem ceremonii. To on wita i usadza biesiadników, on też decyduje o tym, co, w jakiej kolejności i na czym zostanie podane.

Okazji do uczty jest aż trzy. Pierwsza to święto kościelne, "uroczysty dzień Najświętszej Panny Kwietnej".[1] Wśród mickiewiczologów nie ma zupełnej zgody co od identyfikacji tego święta. Jedni twierdzą, że takiej uroczystości jak Matki Bożej Kwietnej nie ma, więc musi chodzić o Matki Bożej Zielnej, czyli święto Wniebowzięcia, obchodzone 15 sierpnia. Argumenty padają różne, od historycznych (Napoleon w rzeczywistości wkroczył na Litwę dopiero 24 czerwca 1812 r.) po klimatyczno-botaniczne (wiosna 1812 r. przyszła na Litwie późno i w marcu nie kwitły jeszcze kwiaty). Ale przecież poeta w księdze XI bardzo wyraźnie mówi, że była to jednak wiosna, a nie lato; poza tym święto Matki Bożej Kwietnej jednak istnieje, bo to dawna ludowa nazwa uroczystości Zwiastowania, obchodzonej 25 marca. Tego dnia matka Jezusa zachodzi w ciążę, a wojska francuskie (według Mickiewicza) zachodzą na terytorium Rosji; to pierwsze daje nadzieję na zbawienie ludzkości od grzechu, to drugie – na wskrzeszenie Polski z zaborów. Nadzieję, jak wiemy, złudną, ale o sromotnej klęsce Wielkiej Armii Napoleona (której Tadeusz i Hrabia najprawdopodobniej nie przeżyli) z poematu się nie dowiemy. Nastrój pozostaje do końca podniosły, radosny i pełen ufności w przyszłość.

Druga okazja to potrójne zaręczyny: Tadeusza z Zosią, Rejenta z Telimeną oraz Asesora z Teklą Hreczeszanką, "nie nadto młodą, już pono półwieczną"[2] córką mistrza dzisiejszej ceremonii. Trzecia wreszcie – to obecność w Soplicowie służących w armii francuskiej polskich żołnierzy, których – z gen. Dąbrowskim na czele – Sędzia uczcił, zapraszając ich na obiad. Zgodnie z życzeniem Dąbrowskiego, ma to być "obiad polski", czyli zgodny z tym, jak Mickiewicz (a za nim Wojski) wyobrażał sobie kuchnię staropolską.

Spróbujmy więc – tak jak to już kiedyś zrobiliśmy ze zwykłą, codzienną soplicowską kolacją – odtworzyć, przynajmniej w drobnej części, jadłospis tej uczty. Jak to zrobimy? Zobaczymy, jakie potrawy lub składniki są wymienione w poemacie, a następnie poszukamy ich w Compendium ferculorum, żeby zobaczyć, jak się je przyrządzało.

Co oni tam jedli?

Opisując biesiadę, która miała być "ostatnią ucztą staropolską", Mickiewicz pragnął w czytelniku wzbudzić poczucie straty: tej staropolskiej kuchni już nie ma, tych potraw nikt już nie zna, nikt nie pamięta ich smaku, nawet ich nazwy brzmią nieznajomo. Jak to uczynić? To proste: wziąć książkę kucharską sprzed stu kilkudziesięciu lat i wypisać z niej najdziwniejsze nazwy potraw i produktów.

Who now comprehends all these, to our times quite strange,
These huge platters of "kontuz", of "arkas", blancmange,
And then cod with its odorous and rich stuffing comes,
With musk, caramel, civet, pine nuts, damson plums […]

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 144–147

Kto zrozumie, nie znane już za naszych czasów,
Te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów,
Z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów,
Cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunelów […]


Original text:

Kto zrozumie, nie znane już za naszych czasów,
Te półmiski kontuzów, arkasów, blemasów,
Z ingredyjencyjami pomuchl, figatelów,
Cybetów, piżm, dragantów, pinelów, brunelów […]

"It is but a reminder of those famous boards
Once set out in great houses of our ancient lords…
"[3]
Painted by Aleksander Orłowski (1st half of the 19th century)

Nie wiecie, co to za smakołyki? Nie szkodzi, Mickiewicz zakładał, że czytelnikom w jego czasach te nazwy też nic nie powiedzą; zresztą i jemu samemu chyba niewiele mówiły. W efekcie powstała dość przypadkowa lista słów, która raczej nie układa się od razu w jakieś sensowne menu. Za chwilę je sobie po kolei rozszyfrujemy, ale najpierw zobaczmy, skąd poeta je wziął.

Zasadnicza treść Compendium ferculorum czyli Zebrania potraw Stanisława Czernieckiego, którą Mickiewisz czytywał sobie, gdy tęsknił za polskim jedzeniem, ma starannie przemyślaną strukturę. Dzieli się ona na trzy rozdziały, każdy po sto przepisów (mniej więcej, bo autor trochę oszukuje z numeracją) na – odpowiednio – potrawy mięsne, rybne oraz mleczne i inne. Na końcu każdego rozdziału autor dorzucił jeszcze po dziesięć przepisów dodatkowych oraz po jednym "sekrecie kuchmistrzowskim".

Owe trzy sekrety to receptury wymagające najwyższego kunsztu kulinarnego, dostępne najbardziej wtajemniczonym kuchmistrzom. Czerniecki dzieli się nimi z czytelnikiem niejako w prezencie. Pierwszy z tych sekretów to przepis na kapłona we flaszy. Polegał on na tym, żeby kapłona, czyli wykastrowanego, tuczonego koguta, obrać ostrożnie ze skóry, wepchać tę skórę do butelki, napełnić mieszanką mleka i jajek, zaszyć, a butelkę zakorkować i zanurzyć we wrzącej wodzie. Mieszanka pod wpływem ciepła pęczniała, napełniając i usztywniając skórę, co miało sprawić wrażenie, że cały kapłon zmieścił się we flaszce. Mięso podawano osobno, ale nie o mięso tu chodziło, lecz o iluzję, zaskoczenie i sprawienie, że gość "nie będzie bez podziwienia wielkiego".[4] Tego akurat sekretu Mickiewicz w poemacie nie wykorzystał, ale do dwóch pozostałych jeszcze wrócimy.

Poeta, szukając pomysłów na opis uczty, wziął po trochę z każdego rozdziału, ale najbardziej dziwaczne nazwy składników i dań znalazł w tym ostatnim, który Czerniecki podsumował następującymi słowami (pogrubienie moje):

[…] W trzecim rozdziale […] włożyłem też galarety, kontuze, blamasie, arkas, obarzanki migdałowe, makarony […]
Stanisław Czerniecki: Compendium ferculorum albo Zebranie potraw, Kraków: w drukarni Jerzego i Mikołaja Schedlów, 1682, p. 92

No to verse 145 już mamy cały załatwiony. A kolejne dwa skąd się wzięły? Wydaje się, że nie z żadnego z trzech rozdziałów, ale z listy składników, które zdaniem Czernieckiego należało mieć przygotowane, jeśli ktoś zabierał się za przygotowanie porządnej uczty. Ów "memoriał generalny, czyli ogólną pamięć przygotowania na bankiet" umieścił Czerniecki na początku książki i spisał w nim kolejno różne rodzaje mięs, nabiału, kasz, owoców, warzyw, przypraw, przetworów, ryb i cukrów, a także wszelkie sprzęty kuchenne i stołowe oraz stanowiska pracy (w tym np. zamiataczy wyposażonych w miotły, łopaty i taczki, bo dużo jedzenia oznaczało przecież dużo resztek). Pośród korzeni, czyli przypraw, znalazły się takie:

[…] Szafran, cukier faryna [tj. puder], pieprz, imbir, cynamon, goździki, kwiat muszkatowy, gałki muszkatowe, kmin, migdały, ryż, rożenki [tj. rodzynki] wielkie, cybety, rożenki drobne, pistacje, pinole, dachtele [tj. daktyle], bronelle, figi, kasztany, kapary, […] amidam [tj. skrobia], dragant, tornosol [tj. płatki materiału – według Kitowicza z podartych gaci[5] – do barwienia potraw], piżmo […]
— S. Czerniecki, op. cit., s. 4

Nie wiadomo więc, czy Mickiewicz w ogóle znał znaczenie tych słów, bo trudno je tu wyczytać z kontekstu. Ale ich znaczenie to właśnie to, co nas najbardziej tu interesuje, bo bez tego nie zdołamy ułożyć naszego menu. A zatem po kolei:

"Dalej inne potrawy, a któż je wypowie!"[6]
Fragment "memoriału generalnego przygotowania na bankiet" z Compendium ferculorum
Kontuza
Mdła papka dla chorych, zrobiona z rozgotowanego kurczaka, utłuczonego w moździerzu (stąd nazwa; w końcu kontuzja polega często na stłuczeniu), przetartego przez sito i rozrzedzonego rosołem. Żadnych przypraw poza pietruszką. Trudno to sobie wyobrazić na wystawnej uczcie, ani że coś o takiej konsystencji podano by na półmisku.
Arkas
Coś pomiędzy serkiem a galaretką. Gotujące się, mocno posłodzone, mleko zakwaszało się sokiem z cytryny, żeby się ścięło. Wrócimy do tego jeszcze, gdy dojdziemy do deserów.
Blemas, blamas
Deser podobny do arkasu, tylko postny, bo zrobiony z mleka migdałowego. Słowo pochodzi z francuskiego "blanc manger", czyli "białe jedzenie", co wydaje się dość adekwatnym określeniem.
Ingrediencje
Jakiekolwiek składniki.
Pomuchla, pomuchel
To po prostu dawna nazwa dorsza, zachowana do dziś w języku kaszubskim. Do ryb też jeszcze powrócimy.
Figatele, figatelle
To z kolei dawna nazwa klopsików, czyli kulek z siekanego mięsa. Mogły być gotowane, smażone lub pieczone, często zaprawiane na słodko, z rodzynkami. Podawano je jako dodatek do różnych potraw, na przykład zup.
Cybety
To słowo w Compendium pojawia się tylko w "memoriale", ale w samych przepisach już nie, więc trudno odgadnąć, w jakim znaczeniu używał go Czerniecki. Może tu chodzić o cywet, czyli utrwalacz zapachu uzyskiwany z gruczołów okołoodbytniczych cywety afrykańskiej; o cybeby, czyli podłużne rodzynki; albo o pieprz kubeba.
Piżmo
Podobnie jak cywet, jest to utrwalacz zapachu, również pochodzący z gruczołów umieszczonych w tej samej części ciała, tylko że u innego ssaka, a mianowicie u piżmowca syberyjskiego. Jeśli do potrawy dodawano jakieś substancje zapachowe, to utrwalanie zapachu piżmem miało sens.
Dragant
Guma pozyskiwana z pni i gałęzi traganka gumodajnego. Jest jadalna (współcześnie oznaczana jako E413), więc można nią utwardzać np. różne galaretki.
Pinele, pinole, pinelle
Orzeszki piniowe, czyli nasiona sosny pinii. Czerniecki traktował je jako zamiennik pistacji.
Brunele, brunelle
Suszone śliwki.

Na razie mamy więc pojedyncze składniki, które może uda nam się jakoś wykorzystać. Ale żeby znaleźć konkretne potrawy, musimy sprawdzić inne fragmenty poematu. Jak przystało na polski obiad, zaczniemy od zup.

Zupy

"Here Matthew… dipped a bread crust in his soup…"[7]
Painted by Willem Kalf (1662)

W całym Panu Tadeuszu naliczyłem pięć rodzajów tak ważnego elementu polskiej kuchni, jakim jest zupa. Polewkę piwnąchłodnik litewski omówiliśmy już wcześniej. Jackowi Soplicy, gdy ten starał się o rękę córki Stolnika Horeszki, podano "czarną polewkę",[8] czyli czerninę (danie, nawiasem mówiąc, bardziej wielkopolskie niż litewskie). Miała ta zupa jednak swoją wymowę symboliczną, która raczej wyklucza jej podanie na przyjęciu zaręczynowym.

Niezidentyfikowaną bliżej zupę humorystycznie wyzyskał poeta w księdze XII jako zamiennik rymującego się z nią wulgaryzmu – w miejscu, gdzie Maciek Dobrzyński ostro krytykuje Napoleona:

"I have heard, he had under the bishop's curse passed;
It's all up my..." Here Maciej stopped, dipped a bread crust
In his soup and, while eating, more words did not waste.

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 396–398

"[…] Słyszałem, że już podpadł pod klątwy biskupie;
Wszystko to jest..." Tu Maciej chleb umoczył w zupie,
I jedząc, nie dokończył ostatniego słowa.


Original text:

"[…] Słyszałem, że już podpadł pod klątwy biskupie;
Wszystko to jest..." Tu Maciej chleb umoczył w zupie,
I jedząc, nie dokończył ostatniego słowa.

Natomiast opis interesującej nas tu biesiady zaczyna się od dwóch zup, wziętych prosto z Compendium ferculorum:

And the house-servants entered in pairs, in good line,
And began serving: borscht soup, called "royal", to start,
Or the old-Polish clear broth, prepared with great art,
Into which, by a secret old recipe, threw
The Tribune a gold coin and of pearls not a few.
(Such a broth the blood purges, improving one's health)

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 137–142

I wnet zaczęli wchodzić parami lokaje
Roznoszący potrawy: barszcz królewskim zwany
I rosół staropolski sztucznie gotowany,
Do którego pan Wojski z dziwnymi sekrety
Wrzucił kilka perełek i sztukę monety
(Taki rosół krew czyści i pokrzepia zdrowie).


Original text:

I wnet zaczęli wchodzić parami lokaje
Roznoszący potrawy: barszcz królewskim zwany
I rosół staropolski sztucznie gotowany,
Do którego pan Wojski z dziwnymi sekrety
Wrzucił kilka perełek i sztukę monety
(Taki rosół krew czyści i pokrzepia zdrowie).

Pewna mickiewiczolożka, która się umyślnie powstrzymała od wgryzania się w znaczenie nazw tych "tajemniczych potraw", aby nie dać ulecieć bajkowej magii "zagadkowych smaków", ogłosiła, że od czasów Mickiewicza "właśnie te dwie zupy – biała i czerwona! – zawsze stać będą na narodowym stole, żeby nie wiem co."[9] Sęk w tym, że jeśli jednak postaramy się je rozszyfrować (a to właśnie zaraz zrobimy), to ten patriotyczny obraz zup w barwach narodowych rozpadnie się jak domek z kart. Zacznijmy od barszczu królewskiego i sprawdźmy, czy faktycznie był czerwony. Tak się składa, że od tej właśnie zupy zaczyna się trzeci rozdział Compendium.

Mocno grzybowy (stąd brązowy kolor) żurek ze śledziem przyrządzony przez Giena Mientkiewicza na zakwasie Arka Andrzejewskiego, czyli nieco uproszczona verseja barszczu królewskiego (Noc Śledziożerców w Szczecinie, luty 2020 r.)
Barszczu weźmij z żytnich otrąb prostego rzadkiego; włóż rybę suchą, to jest szczupaka albo certę, łososia suchego, karpia dunajskiego, wyziny wędzonej albo świeżej, jesiotra suchego, cebulę całkiem, którą dawając wyrzucisz, śledzi moczonych, tak dunajeckich, jako i morskich, grzybów suchych, krupek tatarczanych drobnych, kminu. Warz to społem a kosztuj, soli według smaku dodawszy. Daj na misę, będzie dobrze.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 71

Będzie dobrze, ale nie czerwono. Jest to bowiem barszcz nie z buraków, ale z żytnich otrębów, czyli coś, co dzisiaj nazwalibyśmy "barszczem białym". Do dziś zachował się taki barszcz, zwany też "żurkiem" (tak, wiem, w niektórych częściach Polski to dwie różne zupy), w verseji świątecznej, gotowany na wędzonce, a podawany z kiełbasą, boczkiem i jajkiem. Za to w zapomnienie odszedł, dawniej znacznie częstszy, barszcz/żur postny, gdzie przeważnie jedyną wkładką był solony śledź. Tu mamy do czynienia właśnie z taką rybną verseją tej zupy, ale w wydaniu królewskim, czyli na bogato. Oprócz taniego śledzia mamy tu też drogie ryby, jak szczupak, łosoś, czy jesiotr, mamy też grzyby (zapewne nawet więcej niż dwa), a wszystko zagęszczone drobną kaszką gryczaną i doprawione kminem.

A co z druga zupą? Wzmianka o perłach i monecie oraz "dziwnych sekretach" wskazuje bez wątpienia, że to trzeci sekret kuchmistrzowski Czernieckiego. Ale jeśli wczytać się w ten przepis, to widać, że to receptura na nie tyle danie obiadowe, co kolejną miksturę dla obłożnie chorych.

Sekret ten bardzo dobry i doświadczony na chorych źle się mających i już o zdrowiu desperujących, który tak zrobisz:
Weźmij barana ćwierć poślednią; kapłona skubionego niepłukanego; kuropatw cztery skubionych niepłukanych; jelenia pieczeń świeżą, mięsistą, niepłukaną; wołową pieczeń średnią, świeżą, niepłukaną. Nie sól wszystkiego nic; pozatykaj na rożny u wolnego ognia, piecz powoli nie polewając, a gdy się już dobrze dopieka, pozdejmuj na misy. Pokol nożem albo poprzekrawaj prędko, a polewkę wypuść i wyciśnij; wlej w szklane naczynie, które bez śruby być ma. Włóż pereł sznurek i czerwony złoty włóż, zawiąż bardzo dobrze męcherzyną [tj. pęcherzem] w kilkoro złożywszy i obwiń w płótno. Włóż w wodę zimną w kocioł a wstaw na ogień; warz mocno przez godzin cztery, a po czterech godzinach weźmij to z tym naczyniem, odwinąwszy płótno idź do chorego, który żeby był wtenczas na czczo, a tam odwiąż męcherzynę, nalej łyżek półtorej choremu, a daj mu ciepło wypić. Nakryć go, żeby się pocił. Czerwony złoty i perły schowasz. Nie trzeba więcej tego sekretu zażywać w jednej chorobie, tylko raz; za łaską Bożą uzna chory meliorację [tj. poprawę], jeżeli się pocić będzie.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 96

"The old-Polish clear broth, prepared with great art,
Into which, by a secret old recipe, threw
The Tribune a gold coin and of pearls not a few
"[10]
Detail of a painting by Jan Brueghel the Elder (1618).

Widać, że tym "przezacnym",[11] jak określił go sam Czerniecki, specyfikiem mogli się leczyć tylko najbogatsi chorzy. Z całego jelenia, wołu, ćwierci barana, czterech kuropatw i jednego kapłona uzyskujemy półtorej łyżki mięsnego soku, którą należy podać pacjentowi, aby chorobę wypocił. Brzmi to jak jeden z pomysłów pana Jerzego Zięby, tym bardziej, że kuchmistrz musiał od chorego zapotrzebować sznur pereł i złotą monetę, a na koniec je schować – no i gdzie, jeśli nie do kieszeni? Raczej wątpliwe, żeby ich obecność w wywarze miała jakikolwiek wpływ na jego właściwości zdrowotne, smak czy nawet kolor. Jeżeli ktoś myślał, że jeśli to barszcz był biały, to może rosół na czerwonym złotym był ową czerwoną zupą, to raczej się zawiedzie, bo czerwony złoty był z koloru złoty, a nie czerwony, a poza tym złoto nie rozpuszcza się w wodzie (chyba że królewskiej, a ta nie nadaje się do konsumpcji). Trzeba założyć, że rosół ten, tak jak każdy dobry rosół, nawet gotowany bez złota, był barwy złotej – a więc ani czerwony, ani biały.

Na potrzeby naszej rekonstrukcji proponuję wziąć jednak inny przepis na rosół. Nie na rosół-lekarstwo o wątpliwej zresztą skuteczności, ale porządny rosół obiadowy. Akurat od takiego właśnie przepisu zaczyna się pierwszy rozdział Compendium.

Sposób robienia polskiego rosołu taki: Weźmij materię mięsną wołową albo cielęcą, jarząbka albo kuropatwę, gołębie i cokolwiek mięsnego jest, to być może do rosołu gotowano i zwierzyny wszystkie. Wymocz, wysoluj pięknie i ułóż w garnku, ociągnij. Ten zaś rosół w którymeś ociągał, kiedy się podstoi, przecedź przez sito i wlej w tę materię mięsną. Włóż pietruszki, masła, przysól, odszymuj, a gdy dowre, daj gorąco na stół. Trzeba też wiedzieć, że na każdy rosół włożyć co potrzeba, żeby wodą albo wiatrem nie śmierdział, to jest pietruszki albo kopru, cebulę albo czosnku, kwiatu muszkatowego albo rozmarynu, albo całkiem pieprzu według smaku i upodobania.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 13

No i to jest polski rosół, jaki znamy! Ten przepis mało zmienił się do dzisiaj, a jak na kuchnię staropolską, jest całkiem oszczędny w egzotycznych przyprawach (tylko kwiat muszkatołowy i pieprz), są za to swojskie zioła, jak pietruszka, koperek i rozmaryn. Brakuje tylko makaronu. Ale makaron nie jest jedynym możliwym dodatkiem do zupy, a skoro już wiemy, że na stole pojawiły się figatelle, to nie byłoby od rzeczy założyć, że właśnie jako garnir do rosołu. A więc do przepisu na rosół dorzućmy jeszcze przepis na figatelle.

Limonata (rosół zakwaszony limonką) z figatellami ulepionymi przez moją siostrzenicę na warsztatach w Muzeum Pałacu Jana III w Wilanowie
Weźmij cielęciny albo kapłona, mięsa wołowego albo zwierzyny, albo chudego świeżego wieprzowego. Odbierz żyły i usiekaj drobno. Weźmij łoju kruchego wołowego albo skopowego [tj. baraniego], albo jeleniego, odbierz żyły i usiekaj drobno, jako najlepiej. Zetrzyj chleba drobno białego albo usiekaj, zmieszaj to wszystko społem, przydawszy jajec kilka. Dasz pieprzu i gałki [muszkatołowej]. Rób jakiekolwiek chcesz figatelle, małe lub wielkie, warzone albo pieczone, a jeżeli też będziesz chciał, a potrzeba będzie, przydasz rożenków [tj. rodzynków], lubo małych, lubo wielkich, lubo też obojga, według potrzeby. Zrobiwszy, spuść na wrzącą wodę, a jeżeli same będziesz chciał dać, odwarzywszy odbierz pięknie, włóż pietruszki. A kiedy też insze potrawy będziesz chciał zażyć, według potrzeby już odwarzone włożysz. Do pieczenia zaś z tejże materii robić będziesz wielkie jako bułki grochowego chleba, obwinione w odzieczki [tj. chustki], a przydawszy rożenków obojga, wsadzić na patelli w piec, albo na brytfannie, a upieczone kraj na grzanki, albo dawaj, lubo na potrawę, lubo same z rosołem, albo jakim chcesz saporem [tj. sosem].
— S. Czerniecki, op. cit., s. 16

Dania rybne

Wielkie magnackie uczty na ogół ciągnęły się po kilka dni, a przy ówczesnej częstotliwości dni postnych (m.in. każda środa, piątek i sobota), nie dało się nie zahaczyć o jakiś post. Uczty w takim wypadku nie przerywano, tylko zmieniano jadłospis z mięsnego na rybny. Stąd w Compendium ferculorum cały osobny rozdział poświęcony wyłącznie daniom postnym. Mickiewicz skrócił ucztę do jednego tylko dnia, ale umieścił w niej dania zarówno mięsne, jak i rybne. Widzieliśmy to już przy zupach, gdzie obok mięsnego rosołu pojawił się postny barszcz. Proponuję trzymać się tej konwencji w naszej rekonstrukcji i do każdego dania mięsnego dodać rybną alternatywę. A ponieważ poeta nieco więcej uwagi poświęcił rybom, to od nich zaczniemy.

And those fish! Great smoked salmon from Danube afar,
Caspian sturgeon, Venetian and Turkish caviar,
Pike and cousin luce, each one a full cubit long,
The flounder and mature carp, carp "royal" and young!

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 148–151

Owe ryby! Łososie suche, dunajeckie,
Wyzyny, kawijary weneckie, tureckie,
Szczuki główne i szczuki podgłówne, łokietne,
Flądry i karpie ćwiki, i karpie szlachetne!


Original text:

Owe ryby! Łososie suche, dunajeckie,
Wyzyny, kawijary weneckie, tureckie,
Szczuki główne i szczuki podgłówne, łokietne,
Flądry i karpie ćwiki, i karpie szlachetne!

"Those fish!"[12]
Painted by Frans Snyders (1630).

Tutaj też widać, że Mickiewicz po prostu wypisał różne gatunki ryb ze wspomnianego już "memoriału generalnego", czyli listy produktów z początku Compendium. Pełna lista "rybnych potrzeb" wygląda następująco:

Łososie świeże i suche, gdańskie i dunajeckie, czeczugi, jesiotry świeże, słone i wędzone, pstrągi, brzany, śliż, kiełbie, lipienie, certy świeże i suche, głowacze, węgorze świeże i suche, rzeczne ryby różne, słone ryby, wyzina świeża, wyzina słona, wyzina wędzona, śledzie, kawior wenecki, kawior turecki, śledzie dunajskie, śledzie wędzone, perki, flądry, platajki, szczuki główne, szczuki podgłówne, szczuki łokietne, szczupaki półmiskowe, obłączki, karpie dunajskie, karpie ćwiki, karpie półmiskowe, okonie, karasie, leszcze, liny, sztokfisz, dorsz, pomuchle, amernice, ostrygi, żółwie, ślimaki, raki.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 5

"Wyzina" to inna nazwa bieługi, dużej ryby jesiotrowatej. Szczuka to to samo co szczupak, przy czym ryba ta nosiła różne nazwy w zależności od wieku i rozmiaru. Czerniecki rozróżnia obłączki (najmniejsze), dalej szczupaki półmiskowe, łokietne, podgłówne i główne. Karpie podobnie dzieli na ćwiki i półmiskowe, te ostatnie przemianowane przez Mickiewicza na "szlachetne". Widzimy też w tym spisie wspomnianą wcześniej pomuchlę – tuż obok dorsza, choć pisałem już, że dorsz i pomuchla to to samo. Ale niektóre ryby tego samego gatunku nazywano też różnie w zależności od akwenu pochodzenia. Dorsza bałtyckiego nazywano więc "pomuchlą", a złowionego gdzie indziej – "dorszem".

Tak więc gatunków ryb mamy sporo, ale co z konkretnymi potrawami? Tu już trochę gorzej; Mickiewicz w opisie uczty wspomniał o tylko jednym rybnym specjale, który podano pod koniec biesiady jako danie popisowe kuchmistrza Hreczechy.

Szczupak niekrojony, na troje gotowany, w wykonaniu Piotra Klepacza oraz Dawida Budzicha na Festiwalu Kuchni Kujawskiej (2019)

Last, a master-chef's tour de force comes into view:
A fish uncut, with head fried, its middle baked through,
At its tail end and swimming in sauce, a ragout.

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 152–154

W końcu sekret kucharski: ryba niekrojona,
U głowy przysmażona, we środku pieczona,
A mająca potrawkę z sosem u ogona.


Original text:

W końcu sekret kucharski: ryba niekrojona,
U głowy przysmażona, we środku pieczona,
A mająca potrawkę z sosem u ogona.

Jest to oczywiście drugi sekret kuchmistrzowski na "jedną rybę całą, nierozdzielną, na troje gotowaną", z tym że u Czernieckiego jest "warzony środek […], smażona głowa, a ogon pieczony",[13] czyli trochę inny układ. No i nie może to być jakakolwiek ryba, tylko szczupak, bo jest zarazem rybą odpowiednio szlachetną i odpowiednio długą. Koncept jest w sumie dość prosty: szczupaka trzeba nadziać na rożen i opiekać nad węglami; część, która ma być gotowana, obwija się szmatką i polewa posoloną wodą z octem, część smażoną polewa się olejem i posypuje mąką; a część, pieczoną, po prostu się piecze. A tak wygląda cały przepis podany przez Czernieckiego:

Część smażona szczupaka posypuje się bułką tartą.
Weźmij szczukę jako wielką chcesz, ogól trochę od głowy, w środku zostaw łuskę, od ogona też trochę ogól; spraw, natknij na rożen mięsny. Ten środek z łuską obwiń chustą, a obwiąż sznurkami, zmaczawszy tę chustę w occie winnym osolonym. Potrząśnij [tj. posyp] też solą głowę i ogon, a przyłóż do wolnego ognia, piecz i obracaj. Miej ocet winny solony w rynce [tj. glinianym rondelku] przy ogniu, który by wrzał, a polewaj nim często chustę, którąś obwinął szczukę. Głowę też wcześnie pozynguj [tj. posmaruj] oliwą albo olejem, albo masłem, a potrząśnij trochę mąką pszenną i drugi raz, i trzeci raz to czyń, to się smażyć będzie. A ogon na ostatku, gdy się rumienić pocznie, pozynguj także, czym chcesz, ale mąką nie potrząsaj. A gdy rozumiesz, że już gorąco, zdejmij z rożna, chustę odwiń. Będziesz miał szczukę smażoną, warzoną i pieczoną.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 67–68

To była jedyna potrawa rybna wymieniona w księdze XII, ale na szczęście nie jedyna w całym Panu Tadeuszu:

[…] Any Muscovite general puts on a great show,
Like a pike cooked in saffron, all glitter and glow.

— A. Mickiewicz, op. cit., Book IV, verses 402–403

[…] U Moskalów lada jenerał, Mospanie,
To tak świeci się w złocie jak szczupak w szafranie.


Original text:

[…] U Moskalów lada jenerał, Mospanie,
To tak świeci się w złocie jak szczupak w szafranie.

U Mickiewicza szczupak w szafranie robi wprawdzie tylko za element poetyckiego porównania, ale było to swego czasu jedno z ulubionych dań rybnych polskiej szlachty, a szafran – jedną z ich ulubionych przypraw. Czerniecki opisywał typowo polskie potrawy właśnie jako "szafranne [i] pieprzne".[14] Ale, że szczupak już był, to teraz w szafranowym sosie zróbmy sobie łososia, który – według Czernieckiego – "w naszej Polszcze jest najsubtelniejszego smaku." Pierwszy przepis drugiego rozdziału Compendium jest właśnie na "łososia [na] żółto po królewsku".

Weźmij łososia, oczesz [tj. oskrob], zrysuj [tj. wypatrosz], grzbiet wyjmij, dzwona na szpilki włóż. Pietruszki w kostkę i wzdłuż nakraj. Wstaw w kotle, zasoliwszy dobrze. A gdy dowiera [tj. dogotowuje się], zdejmij z ognia. Tę polewkę odlej osobno, co łosoś wrzał, przelej wodą, żebyś sól spłukał. A gdy masz dawać, wlej gąszcz [tj. przecier warzywny], jaki masz, wlej wina, octu winnego trochę, cukru według smaku, pieprzu, szafranu, cynamonu, rożenków wielkich, limonii w talarki. Przywarzaj a kosztuj, a jeżeli trzeba przydać soli, tedy onej polewki, w której wrzał łosoś, przylewaj według smaku.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 46


A na trzecie danie rybne weźmy jeszcze jeden przepis Czernieckiego, żeby jakoś wykorzystać tego karpia i pinelle, które już sobie przygotowaliśmy.

Oczesane ryby zrysuj a na dzwona pokraj; cebule, pietruszki drobno nakraj; włóż w kociołek albo rynkę, zasól według smaku. Wsyp ochędożonych [tj. łuskanych] pinelli, włóż masła albo oliwy, pieprzu, gałki. Warz, a podsadziwszy, daj na stół.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 51

Dania mięsne

"For the rest, of all viands there was a great stock…"[15]
Painted by Alexander Adriaenssen (17th century).

Przejdźmy do mięs. Tu musimy w jeszcze większym zakresie polegać na własnej fantazji, bo poeta żadnej potrawy mięsnej w opisie uczty nie wymienił. Wiemy tylko z księgi XI, a więc z opisu przygotowania uczty, że mięs było dużo i różnych.

Yet others, huge roasts onto enormous spits drag
Of veal, venison, haunches of wild boar and stag;
They pluck mountains of game birds, great down clouds arouse,
All denuded lie heath cocks, and chickens, and grouse. […]
For the rest, of all viands there was a great stock,
Put together from larder, and from butcher's block,
From the forests, from neighbours, from far and from near […]

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 138–149

Inni na rożny sadzą ogromne pieczenie
Wołowe, sarnie, combry dzicze i jelenie;
Ci skubią stosy ptactwa, lecą puchów chmury,
Obnażają się głuszce, cietrzewie i kury. […]
Zresztą zaś mięs wszelakich był wielki dostatek,
Co się zgromadzić dało i z domu, i z jatek,
I z lasów, i z sąsiedztwa, z bliska i z daleka […]


Original text:

Inni na rożny sadzą ogromne pieczenie
Wołowe, sarnie, combry dzicze i jelenie;
Ci skubią stosy ptactwa, lecą puchów chmury,
Obnażają się głuszce, cietrzewie i kury. […]
Zresztą zaś mięs wszelakich był wielki dostatek,
Co się zgromadzić dało i z domu, i z jatek,
I z lasów, i z sąsiedztwa, z bliska i z daleka […]

Głównie, jak widać, były to mięsa pieczone. Co ciekawe, Czerniecki nie umieścił w swoim Compendium prawie żadnych instrukcji, jak piec mięso. Pewnie uznał, że nie ma o czym pisać; nabijasz na rożen i opiekasz nad ogniem, żadna filozofia. Dlatego zdecydowana większość jego przepisów jest na mięsa duszone lub gotowane. Ale pod koniec pierwszego rozdziału zamieścił na szczęście dziesięć dodatkowych receptur na kondymenty, czyli sosy, do pieczystego: grzybowy, czosnkowy, musztardowy, jałowcowy, kalafiorowy, kaparowy, limonkowy, sardelowy (anchois), ostrygowy… Ale my wybierzemy ten najprostszy, a zarazem chyba najbardziej polski, czyli cebulowy.

"Others, huge roasts onto enormous spits drag…"[16]
Pieczeń po huzarsku, czyli z cebulowym kondymentem, w wykonaniu pani Moniki Śmigielskiej, autorki bloga "Kuchenny Kredens", gdzie można też znaleźć badziej współczesny przepis.
Cebuli surowej usiekaj tak drobno jako mak, zmieszaj z młodym masłem, pieprzem, kładź w nakrawane gorące pieczyste, a daj gorąco.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 42

Ponacinana pieczeń wołowa, w nacięcia której nakłada się farsz cebulowy, to potrawa, która w polskiej kuchni funkcjonuje do dzisiaj. W XIX w. nazwano ją "pieczenią po huzarsku", bo pasy żółtego nadzienia na rumianej pieczeni przypominały naszym przodkom ozdobny szamerunek na huzarskich mundurach.

Z poetyckiego przekazu wiemy też, że na uczcie podano pieczony drób. Co więcej, nie zagospodarowaliśmy jeszcze kawioru, o którym również wiemy, że był. Okazuje się, że pieczony kapłon doskonale się łączy z kawiorem (jeśli wierzyć Czernieckiemu). Oto ostatni, setny, przepis z pierwszego rozdziału jego dzieła:

Upiecz kapłona dobrego, a gorącego ponakrawaj. Weźmij kawioru przepłukanego, a masła niesłonego, zmieszaj a nakładaj kapłona gorącego, przydawszy pieprzu, a daj gorąco na stół.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 37

Nie będziemy tu rozstrzygać, czy ma to być kawior wenecki czy turecki. Każdy może nałożyć takiego, jaki ma.

A żeby wykorzystać brunelle, czyli suszone śliwki, zrobimy sobie potrawę z mięsa duszonego, dajmy na to, cielęcego. Przepis na "potrawę z brunellami" opisał Czerniecki tymi słowami:

Weźmij […] cielęciny, […] ochędoż, rozbierz w członki, nakraj cebulę i pietruszki drobno. To wszystko włóż w rynkę i masła dobrego, soli. Warz, a gdy dowiera, włóż brunelli i cukru. Przywarz, przydawszy pieprzu i gałki [muszkatołowej], i trochę octu winnego, a daj na stół.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 21

Wety

Pora na deser, na który, jak już wiemy, będą arkasy i blemasy. Zacznijmy od arkasu.

Arkas cytrynowy w formie piramidy, podany z szafranową gruszką, płatkami migdałowymi i sosem śliwkowo-korzennym, zrobiony przez moją siostrzenicę na warsztatach w Muzeum Pałacu Jana III w Wilanowie
Mleka weźmij słodkiego, ile chcesz, wstaw w pięknym naczyniu, włóż cukru, a gdy zwierać będzie, wyciśnij cytrynę albo winnego octu łyżkę wlej. A gdy się zewre, lej w koszyczki na to zgotowane, żeby materia grubsza zostawała, a subtelna wyciekła. A polawszy talerz wódką różaną, wyłóż z koszyczka na talerz, a pocukrowawszy daj. Możesz też szafranu do mleka przydać, jeżeli chcesz.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 91

Czerniecki nie wspomina o tym w przepisie, ale jeśli arkas nie zestali się tak, jak powinien, to można go usztywnić dragantem.

Nadal trzymamy się zasady, że na każdą potrawę niepostną przypada jedna postna. Pora zatem na zupełnie wegański blamas. Polecam zwrócić uwagę, że pojawia się tu wspomniane wcześniej piżmo, które dodaje się, żeby aromat nie wywietrzał.

Polewkę weźmij. Migdałów ochędożonych, które bardzo dobrze utłuczesz w moździerzu i uwiercisz w donicy, i rozpuścisz tą polewką, którą wprzód przeprawisz przez gęstą serwetę, a potem przez worek lać będziesz na misę. Wprzód jednak polewkę zaprawisz według smaku, cytryn świeżych, wina, cynamonu całkiem, goździków, piżma i z tym przywarzywszy, rozpuść migdały.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 88–89

Co ciekawe, Czerniecki podaje też w swojej książce recepturę na blamas postny (ale już nie wegański), który robi się na galarecie rybnej.

Arcyserwis

Znacznie więcej uwagi niż samym potrawom poświęcił Mickiewicz ozdobie stołu, a konkretnie – wielkiemu porcelanowemu serwisowi.

Ewolucja serwisu stołowego w skrócie: od 1763 do 2020 r.

The guests meanwhile, awaiting their meal in the hall,
With surprise let their gaze on the centrepiece fall,
Which fine metal and just as fine handcraft displayed.

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 25–27

Tymczasem goście, potraw czekający w sali,
Z zadziwieniem na wielki serwis poglądali,
Którego równie drogi kruszec jak robota.


Original text:

Tymczasem goście, potraw czekający w sali,
Z zadziwieniem na wielki serwis poglądali,
Którego równie drogi kruszec jak robota.

Co to takiego, ów serwis? Wyobraźcie sobie trzymacz do solniczki i pieprzniczki. Czasem można spotkać takie bardziej rozbudowane, z ampułkami na ocet i oliwę, czy uchwytem na serwetki. A teraz wyobraźcie sobie taki zestaw, ale rozbudowany do monstrualnych rozmiarów, tak że zajmuje pół stołu, a do tego bogato zdobiony. Coś takiego właśnie nazywano serwisem, albo z francuska "surtout de table" (wym.: sjur-tude tabl, dosłownie: "na całym stole").

Ten serwis, który Wojski na specjalną okazję wydobył z soplicowskiego lamusa, był olbrzymi nawet jak na barokowe standardy. Na tafli wielkości "karetnego koła"[17] stało co najmniej trzydzieści "niewielkich z porcelany wydętych" figurek "w polskich strojach".[18] Figurki te przedstawiały scenę z życia polskich sejmików – kampanię wyborczą, liczenie głosów, nieskuteczne weto, radość zwycięzcy i rozpacz żony przegranego. Nie będę się tu wdawał w szczegóły; kto chce, niech przeczyta opis Hreczechy, który pan Podkomorzy skwitował słowami: "prawda, że sejmik ciekawy, ale my głodni, każ Wać przynosić potrawy."[19]

"The guests meanwhile, awaiting their meal in the hall,
With surprise let their gaze on the centrepiece fall, […]
Taken out of the strongroom today for this meal,
The table's centre graced like a huge carriage wheel.
"[20]
Illustration by Kazimierz Mrówczyński (1898).

Zamiast tego, skupmy się na tym, co w tym serwisie było z produktów spożywczych, choć oczywiście były one bardziej do ozdoby niż do jedzenia – coś, jak współczesne dekoracje tortów z cukrowego fondantu (np. takie cuda, jak moja siostra robi). Uwaga, teraz będzie dłuższy kawałek trzynastozgłoskowca, ale myślę, że warto przeczytać do końca.

"Round the edge of the platter stood neatly displayed
Scores of little blown figures of porcelain made…
"[21]
A Meissen-porcelaine centrepiece (ca. 1760), Muzeum Sztuki przy Szkole Wzornictwa w Providence.

Rim to rim this grand object, replete with the glow
Of meringues and white sugars, fine, powdered like snow,
To perfection a winter's cold landscape portrayed;
With a black wood, enormous, of confiture made,
By whose edge stood, in hamlets and settlements, homes
Not with frost covered, rather with sugary foams […]
But the centrepiece meanwhile was changing its hue,
And, of winter's snows stripped, it rich greenery grew.
For, gradually warmed by the heat of the day
The light sugary ices had melted away
And disclosed a foundation till now hid from view;
So the landscape now mimicked a season quite new,
Gleaming with multi-coloured and verdant spring show.
Various grain in the fields sprout and like mushrooms grow,
Saffron flourishing wheatfields their golden wave ears,
A rye-field, in apparel of silver, appears,
Also buckwheat, created from chocolate with care,
And orchards blooming richly with apple and pear.
The guests have no time Summer's rich gifts to enjoy,
Plead, the Tribune should not let cruel Autumn destroy
Summer's bounty; but vainly! Relentlessly rolled
On their courses the planets; the grain, painted gold,
Slowly melts while absorbing the warmth of the hall,
The grasses had now yellowed, leaves redden and fall
As if they were knocked off by a stiff autumn breeze;
Until, finally, these once magnificent trees
Now, as if stripped completely by hail, winds and rains,
Stand quite naked – enacted by cinnamon canes;
And, imitating pines, some small branches of laurel,
But with carraway seeds, and not cones, for apparel.
The guests started, while drinking, the woods to attack,
Breaking off roots and branches and stumps for a snack.

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 35–40, 159–184

"Warmed by the heat of the day
The light sugary ices had melted away…
"[22]
Krzak rozmarynowy oblany pianą (która zdążyła już częściowo spłynąć) i obłożony ulipkami – dzieło pani Marty Stelmach na konkurs "Smaki Lubelszczyzny" (2013).

Krajobraz zimowy zrobiony z "piany", czyli bitej śmietany na słodko, to jeszcze jeden koncept na barokową iluzję kulinarną wzięty z Compendium Czernieckiego. W verseji oryginalnej lało się ją na krzak rozmarynu, który z kolei obkładało się ulipkami, czyli krótkimi rurkami z kremem. Razem miało to udawać choinkę przykrytą czapą śniegu i leżące wokół niej szyszki. A robiło się to tak:

Weźmij śmietany gęstej słodkiej tak wiele, jak potrzeba. Przydaj cukru tłuczonego. Rób puszką, której do ciasta używasz [tj. ubijaj w metalowym naczyniu], tak długo, aż się piana wezdmie […] Możesz […] na misę krzak rozmarynowy postawić, a na niego pianę lać, który tak postawisz: chleba rżanego [tj. żytniego] rozkrój bochen na dwoje płasko. Z jednej części ośródkę wybierz, a masłem na to miejsce podlep i przyciśnij do misy, żeby to masło trzymało chleb mocno. A w ten chleb wsadź krzak rozmarynu, a będziesz lał pianę, a obsadziwszy ulipkami i pocukrowawszy, dasz na misę.
— S. Czerniecki, op. cit., s. 90

"The guests to the courtyard repaired,
Having finished their ices, to taste the cool air.
"[23]
Lody szafranowe Bogdana Gałązki z restauracji Gothic w Malborku.

Ta piana z czasem spływała z krzaka, co dawało efekt odwilży: po zimie przychodzą wiosna i lato. Odsłoniły się las zrobiony z czekolady, gryka z czekolady, jabłonie i grusze – nie wiem, może z jakiegoś jabłkowo-gruszkowego musu? I szafranowa pszenica, co chyba nie oznacza gołych pręcików krokusa uprawnego, ale jakąś masę zabarwioną na żółto szafranem. A jeżeli chwilę potem "zboża malowane złotem, nabrawszy ciepła w izbie powoli topnieją",[24] to chyba nie mogło to być nic innego niż lody szafranowe. To byłaby iście barokowa przewrotność: śnieg zrobiony z letniej piany, a letnie zboże – z lodów. Przepisu na lody Czerniecki nie podaje. Ale wiem, że pyszne lody szafranowe, z dodatkiem korzenia orchidei, który nadaje im niesamowitą krówkową konsystencję, można dostać w restauracji Gothic na dawnym zamku wielkiego mistrza krzyżackiego; dla samych tych lodów warto wybrać się do Malborka.

Na koniec zostały już tylko laski cynamonu i gałązki laurowe, oblepione (nie bardzo wiadomo jak) ziarenkami kminu. I nie jestem pewien, czy takie gałązki nadawałyby się jako zakąska. Prędzej można wyobrazić sobie jakieś kminowe, czy kminkowe, paluszki.

Tak czy siak, jedno jest ważne: żeby z całą tą sztuką kulinarnej iluzji trafić na publiczność, która ów kunszt będzie w stanie docenić. Wojskiemu, niestety, chyba nie do końca się to udało.

The guests neither inquired what this dish might be called,
Nor the curious receipt did their interest hold,
On the food they with soldiers' good appetites fell,
And with copious Hungarian wine washed it down well.

— A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 155–158

Goście ani pytali nazwiska potrawy,
Ani ich zastanowił ów sekret ciekawy,
Wszystko prędko z żołnierskim jedli apetytem,
Kieliszki napełniając węgrzynem obfitym.


Original text:

Goście ani pytali nazwiska potrawy,
Ani ich zastanowił ów sekret ciekawy,
Wszystko prędko z żołnierskim jedli apetytem,
Kieliszki napełniając węgrzynem obfitym.

Pełne menu

References

  1. {Cyt | nazwisko = Mickiewicz | imię = Adam | inni = translated by Marcel Weyland | tytuł = Pan Tadeusz, or The Last Foray in Lithuania: A Tale of the Gentry during 1811-1812 | url = https://web.archive.org/web/20170707131534/http://www.antoranz.net/BIBLIOTEKA/PT051225/PanTad-eng/PT-Start.htm#CONTENTS }}, Book XI, verses 153–154
  2. A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verse 669
  3. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 195–196
  4. S. Czerniecki, op. cit., s. 44
  5. O stołach i bankietach pańskich, in: Jędrzej Kitowicz: Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III, vol. 3, Poznań: Edward Raczyński, 1840, p. 147
  6. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verse 143
  7. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verse 397
  8. A. Mickiewicz, op. cit., Book II, verse 282; Book X, verse 585
  9. Izabela Jarosińska: Kuchnia polska i romantyczna, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1994, p. 208–209
  10. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 139–141
  11. S. Czerniecki, op. cit., s. 71
  12. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verse 148
  13. S. Czerniecki, op. cit., s. 67
  14. S. Czerniecki, op. cit., s. 9
  15. A. Mickiewcz, op. cit., Book XI, verse 147
  16. A. Mickiewicz, op. cit., Book XI, verses 138–139
  17. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verse 34
  18. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 42–43
  19. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 122–123
  20. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 25–26, 33–34
  21. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 41–42
  22. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 159–162
  23. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 488–489
  24. A. Mickiewicz, op. cit., Book XII, verses 174–175

Bibliography

  • Stanisław Czerniecki: Compendium ferculorum albo Zebranie potraw, Jarosław Dumanowski, Magdalena Spychaj (eds.), Warszawa: Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, 2012
    • Jarosław Dumanowski, Katarzyna Dumanowska: Słownik, in: Stanisław Czerniecki: Compendium ferculorum albo Zebranie potraw, 2012, p. 182–206
  • Jarosław Dumanowski: Tatarskie ziele w cukrze, czyli Staropolskie słodycze, Warszawa: Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, 2013
  • Izabela Jarosińska: Kuchnia polska i romantyczna, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1994
  • Luigi Marinelli: O "zagadce" Najświętszej Panny Kwietnej: przyczynek do Mickiewiczowskiej "mariologii", in: Pamiętnik Literacki: czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej, 91/3, Warszawa: Instytut Badań Literackich PAN, 2000, p. 201–208


◀️ Previous 📜 List of posts Next ▶️
⏮️ First 🎲 Random post Latest ⏭️