}}</ref>
Jest tu tylko jeden szkopuł: czosnek jest smacznyThere's only one problem here; garlic is tasty. I to nie tylko dla chłopstwaAnd not just for the peasants. Dlaczego więc szlachta miałaby odmawiać sobie czegoś, co niewątpliwie poprawia smak potrawWhy then should the nobles abstain from eating something that makes food so flavourful? Na szczęście istnieje furtkaThank God for a loophole: pospolite produkty, takie jak czosnek, można uszlachetnić, łącząc je z bardziej ekskluzywnymi składnikamiyou can ennoble lowly foods like garlic by combining them with more exclusive ingredients. Sam degli Degli Arienti przyznaje w końcu, że „czosnek zawsze będzie chłopskim jadłemhimself admitted in the end that "garlic is always food for peasants, nawet jeśli czasami daje się sztucznie ucywilizować poprzez nadzianie nim pieczonej gęsiand this even when it is sometimes artificially civilized by inserting it into roasted geese.” I " And this is the difference between garlic and a peasant;tym się różni czosnek od poddanego – jeden może liczyć na awans społecznyone can hope for social advancement, drugi zaś – nigdythe other cannot.<ref>{{Cyt
| tytuł = Atlas Obscura
| nazwisko r = Nucilli
| adres rozdziału = https://www.atlasobscura.com/articles/ennobling-garlic-italy
| miejsce = Brooklyn
| data = 27 kwietnia April 2018
}}</ref>
If we were able to bend Galenic theory for the purpose of justified social inequality, then perhaps we can also use it to justify geographic differences in what people eat?
Jeśli teorię Galenowską udało się nagiąć do usprawiedliwienia różnic stanowych, to znaczy, że można ją wykorzystać również do uzasadnienia różnic geograficznych w żywieniu. W średniowieczu porady starożytnych autorytetów były w całej Europie traktowane raczej dosłownie, przez co wszędzie starano się jadać wedle tych samych schematów. Ale przecież Hipokrates i Galen mieszkali nad Morzem Śródziemnym. Dlaczego to, co było dobre dla nich, ma być dobre też w innych strefach klimatycznych? Narody północne mają wszak inny temperament niż południowcy, więc to naturalne, że ich dieta też musi się różnić od tego, co jadali Grecy i Rzymianie. A skąd wiadomo, co dla ludzi z północy jest dobre? To proste: dobre jest to, do czego ich organizmy zdążyły się przez setki lat przyzwyczaić; innymi słowy: jeśli dany naród lubi coś jeść lub pić, to znaczy, że właśnie to jest dla tego narodu zdrowe. Może i Galenowi służyło wino, ale dla Holendrów zdrowsze jest mocno chmielone piwo; dawne autorytety może i przedkładały delikatną cielęcinę nad wołowinę, ale dla Anglików najlepsza jest właśnie wołowina z musztardą dla zrównoważenia ich chłodnego klimatu; a Szkoci, ze względu na ich jeszcze surowszy klimat, mogą nawet jeść ciastka owsiane, choć wszyscy inni bez wątpienia by się od nich pochorowali. To dzięki temu odkryciu mogły się w Europie wyodrębnić kuchnie narodowe.